Niebezpiecznie jest się wychylać, ale tylko tak można sięgnąć po najlepsze owoce. I właśnie o tym jest ta książka. W 101 krótkich opowieściach Robin Sharma przedstawia wskazówki, które niekiedy mogą wydawać się banalne, a innym razem inspirujące, a przede wszystkim motywujące. Taki jest bowiem główny cel tej pozycji: zmotywować i zachęcić do działania. Zachęcić do aktywnego życia na swoich zasadach, a nie biernego kontemplowania i odhaczania dni w drodze do nieuchronnej śmierci. Co ciekawego znajdziemy w tej książce, a na co warto uważać?
To, czego tu nie znalazłam to o dziwo właśnie odpowiedzi na pytanie z tytułu tej pozycji. Widocznie był to wabik, aby chwycić za książkę, ale niekoniecznie proste jest odpowiedzenie, co się zadzieje po naszej śmierci. Każdy się domyśla, ale może lepiej więcej jednak myśleć o życiu, które mamy, niż o jego końcu, który na pewno o nas nie zapomni. Sharma skupia się więc na tym, co możemy zrobić, aby być z naszej egzystencji bardziej zadowolonymi. Nie jest łatwo trafić do wszystkich czytelników, gdyż rozstrzał etapów życia, wieku, dojrzałości emocjonalnej, zawartości portfela, czy podejścia do życia może być w wielu przypadkach skrajnie różny. Autor próbuje wspomóc nas swoimi doświadczeniami i warto podkreślić, że nie ma co liczyć, aby wszystkie lekcje były dopasowane pod Ciebie. Tu warto nastawić się na szukanie pojedynczych perełek, które realnie zmienią Twoje postępowanie, a niekoniecznie brać tę listę za poradnik jak żyć i stosować wszystko na raz. To zapewne nawet nierealne.
„Gdy się urodziłeś, cały świat się radował, podczas gdy ty płakałeś. Żyj tak, żeby chwili twojej śmierci cały świat płakał, podczas gdy ty będziesz się radował.”
Plusem jest to, że nie ma tu rozwleczonych historii. Raczej szybko, w miarę konkretnie i do celu. Każda lekcja zajmuje 2-3 strony, dzięki czemu czyta się je bardzo sprawnie, a kolejność nie jest wymuszona przez autora. Nic się nie stanie, jeśli przeczytasz tylko wybrane rozdziały i z nich zaczerpniesz inspiracji. Niektóre z lekcji wydają się oczywiste, ale jakimś cudem wciąż o takich podstawach zapominamy. Myślę, że właśnie po to powstają takie tytuły, aby nie zapominać o fundamentach i dopiero twardo po nich stąpając, myśleć o odbiciu się i wskoczeniu wyżej.
"Ciesz się drogą, a nie tylko osiągnięciem celu"
Na 230 stronach Robin Sharma zawarł jakieś kilkadziesiąt cytatów swoich ulubionych autorów. To już chyba standard w książkach z tej kategorii, bo po prostu autorzy uwielbiają cytować innych. Ja nawet to lubię. Czasem w kilku słowach opisane jest więcej niż na kilku stronach. Wiadome jest, że cytaty czasem są zbyt górnolotne, ale traktowanie ich jako miłych słów motywacji jeszcze chyba nikomu nie zaszkodziło. Czasem dobitnie, czasem groźnie i ostrzegawczo.
"W życiu tragiczna nie jest śmierć, lecz umieranie w środku jeszcze za życia." ~ Norman Cousins
Robin Sharma podkreśla wartości rodzinne, stawia na wzajemną życzliwość, krytykuje świat technologii, który oddala od siebie najbliższych, a przybliża do osób, które nie odgrywają w naszym życiu najważniejszych ról. Trudno się z nim nie zgodzić. Po raz kolejny w książce rozwojowej można spotkać się z zachęceniem do prowadzenia codziennego dziennika, w którym podsumujemy swoje myśli, odczucia i przeżycia. Przyznam, że czytając wcześniej, świetny poradnik Jamesa Cleara, postanowiłam tę radę wziąć do serca i od pierwszego dnia 2024 roku prowadzę swój pamiętniko-przemyślnik i bardzo mi się to spodobało. Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o budowaniu nawyków i przeczytać poradnik pełen "mięsa", a nie tylko motywacyjnych cytatów to zachęcam do lektury artykułu:
„Jeśli się nie wpisze do kalendarza własnych priorytetów, wypełnią go cudze priorytety”.
Mark Twain miał powiedzieć: „Borykałem się w moim życiu z różnymi zmartwieniami i niektóre z nich nawet się ziściły”. Robin Sharma i ten cytat zamieszcza w swojej książce. Mamy tu piękne odwołanie do naszych trosk i zmartwień. G d z i e ś, k i e d y ś czytałam, że amerykańscy naukowcy zbadali, że jakieś 95% naszych trosk się nie ziszcza. Obawiamy się bardzo wielu rzeczy, a finalnie nic takiego nie ma miejsca. To budujące, a fakt, że podałam tak konkretne informacje o tym badaniu i jego źródło na pewno was przekona. Ale poważnie, naprawdę coś takiego czytałam. Nie mam pojęcia, gdzie to było, ale kiedyś znajdę i podlinkuję. A tymczasem możecie się sami zastanowić, jak wielu rzeczy się obawiamy, a później nic takiego się nie dzieje. Choćby na przykładzie wakacji: spóźnienie się na samolot, zapomnienie okularów, zgubienie portfela, zabłądzenie w drodze do hotelu, niezłapanie taksówki, zatrucie się obiadem, insekty w łazience... Można wymieniać i wymieniać. Finalnie może coś faktycznie nie pójdzie po naszej myśli, ale wracamy cali i zdrowi i na co było nam tyle zmartwień? Zapewne to część naszej natury, ale warto niekiedy odetchnąć i uspokoić myśli, aby w naszej głowie było więcej pozytywów niż negatywów. A kiedy już przyjdzie moment, że coś pójdzie nie po naszej myśli to pamiętajmy, że...
"Nie dysponowałbyś tą wiedzą i tą mądrością, które dziś posiadasz, gdyby nie wszystkie przeciwności losu, z którymi się zmagałeś, gdyby nie błędy, które popełniłeś, i gdyby nie wszystko to, co wycierpiałeś."
Podejmowanie ryzyka, pójście inną drogą niż wszyscy może przyprawiać nas o zawrót głowy. Chcemy, ale boimy się. A gdy boimy się, odkładamy to na "innym razem". A może właśnie nadszedł moment, aby podjąć rękawicę i sprawdzić się. Najwyżej się nie uda. Czy coś się stanie strasznego, jeśli się nie uda? Robin Sharma i tym razem podrzuca kilka cytatów i przypomina, że najbardziej na koniec życia żałuję się nie tego, że się nie udało, lecz że się nie spróbowało.
"Za ścianą lęku kryje się wolność."
To, co bardzo mi się nie podobało to bezmyślne rozmyślenia na temat snu. Myślę, że wiele czynności, które na co dzień wykonujemy można jakoś zmienić, okroić czy przesunąć, ale nie dotykajmy snu. Jeśli wciąż sądzicie, że regularne spanie po 5 godzin dziennie wam wystarcza, to jesteście w błędzie i w końcu organizm wam o tym powie. Jest świetna książka na ten temat, gdzie zamiast setek cytatów znajdziecie kilkadziesiąt badań naukowych, które zostały przystępnie opisane i zanalizowane. Nawet nie będę przytaczać przemyśleń Robina Sharmy na ten temat, żeby nie promować takiego podejścia. Jak będziecie czytać "Kto zapłacze nad twoim grobem" to po prostu uważajcie na lekcje poświęcone snu. W zamian za to polecam pozycję "Dlaczego śpimy" dra Matthew Walkera.
źródło: wydawnictwo Marginesy
Robin Sharma również dość bezkrytycznie podchodzi do życiorysu Thomasa Edisona. Jak wiadomo obraz Edisona nie jest śnieżnobiały, dlatego należy chwalić to co godne pochwały, ale pamiętać o tym, co należy potępiać. Na pewno są bezpieczniejsze postaci, które można przytaczać w swoich opowieściach, jako inspirujące przykłady.
Szybko podsumowując, nie jest to książka wielce odkrywcza. Ma swoje mocniejsze fragmenty i przyjemnie przypomina, o tym, o czym w wirze życia można zapomnieć. Jest to dobre podsumowanie kilku innych tytułów, które wyszły spod ręki Robina Sharmy. Jeśli wcześniej nie mieliście styczności z literaturą samo-rozwojową to jest to niezły wybór. Gdy już coś więcej przeczytaliście to możliwe, że nie wywrze na was większego wrażenia.
KulturoNIEznawczyni
tagi: Kto zapłacze nad twoim grobem Robin Sharma recenzja, opis, streszczenie, opinia, ocena, o czym jest, czy warto czytać, recenzja literatury, literatura rozwojowa, samorozwój, książki, Robin Sharma książki, klub 5 rano, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni, strona o literaturze, krytyk, blog o książkach
Comments