top of page

Balet rozrywkowy! "Don Kichot" Opera Narodowa [recenzja]

Z czym kojarzy się balet? Z powagą? Z dostojnością? Z podniosłością? Na widowni panowie w garniturach, panie w wieczorowych sukniach i tak sobie oglądają "Jezioro łabędzie". Kiwają głowami, co trochę przytakują. I to może nieco przerażać osoby, które na balecie nigdy nie były. W odpowiedzi na to przychodzi "Don Kichot", który, w mojej opinii, jest świetnym przełamaniem tej powagi, którą mamy w gmachu opery. Tego wieczoru było jakoś luźniej i nawet się pośmialiśmy.


Balet "Don Kichot" jest adaptacją powieści Miguela de Cervantesa pod tym samym tytułem. Składa się z trzech aktów i zazwyczaj jest wystawiany w tradycyjnej wersji choreograficznej Mariusa Petipy do muzyki Ludwiga Minkusa. To, co jest tu wyjątkowe, to fakt, że tytułowa postać nie gra pierwszych skrzypiec. Idąc na "Don Kichota" trzeba się spodziewać, że więcej czasu na scenie obserwować będziemy parę: Kitri i Basilio. Marzycielski rycerz to raczej dobry duch tego całego przedsięwzięcia, który próbuje pomóc, ale czasem bardziej udaje mu się namieszać. Nie jest to postać, która ma najwięcej choreografii, a nawet trudno powiedzieć, żeby któraś z nich była w pełni tylko jego. To postać tytułowa, która gra rolę drugoplanową.


Don Kichot Opera Narodowa - plakat


O czym jest "Don Kichot"?

Prolog

Po lekturze licznych romansów rycerskich, Don Kichot postanawia wyruszyć na wyprawę, aby zdobywać sławę poprzez bohaterskie czyny. Jako swojego giermka wybiera lojalnego Sancho Pansę, który jest pragmatyczny i pozbawiony marzycielskich zapędów.


Akt I

Akcja baletu rozpoczyna się w hiszpańskim miasteczku. Kitri, piękna córka karczmarza Lorenzo, jest zakochana w młodym cyruliku Basilio. Lorenzo ma jednak inne plany dla swojej córki i chce, by poślubiła bogatego, ale starszego Gamache'a. Do miasta przybywa Don Kichot, rycerz marzyciel, w towarzystwie swojego wiernego giermka Sancho Pansy. Don Kichot, widząc Kitri, myli ją ze swoją ukochaną Dulcyneą i postanawia pomóc jej w osiągnięciu szczęścia.


źródło: materiały Opery Narodowej / teatrwielki.pl


Akt II

Scena 1.

Kitri i Basilio uciekają przed Lorenzo i Gamachem. Don Kichot i Sancho Pansa podążają za nimi. W końcu trafiają na cyrkowców i tancerzy, którzy organizują dla nich festiwal. Kitri i Basilio starają się ukryć, ale Lorenzo w końcu ich znajduje. Basilio udaje, że popełnia samobójstwo, aby zmusić Lorenzo do zgody na ślub z Kitri. Don Kichot prosi Lorenzo, by pozwolił Kitri poślubić Basilia, a ten, w końcu wzruszony, zgadza się.


Scena 2.

Na polanie w pobliżu wiatraków znajduje się rozległy obóz cygański, gdzie mieści się teatrzyk kukiełkowy. Wkrótce przybywają tam Don Kichot i Sancho Pansa. Właściciel teatrzyku zaprasza Don Kichota na przedstawienie. Don Kichot, zafascynowany występem, zapomina, że to tylko teatr i wbiega na scenę z mieczem, aby obronić rzekomo zagrożonych bohaterów. Niszczy scenę, rozrzucając kukiełki, a gdy zauważa wiatraki, myli je ze złymi czarownikami. Chwyta skrzydło wiatraka, unosi się w powietrze, a potem spada na ziemię.


Scena 3.

Ranny Don Kichot i Sancho Pansa znajdują się w lesie. Don Kichotowi wydaje się, że las jest pełen potworów i olbrzymów. Sancho układa go do snu i biegnie szukać pomocy. We śnie Don Kichot widzi swoją ukochaną Dulcyneę, otoczoną driady i wróżki. Sancho wraca z Księciem i Księżną, którzy byli na polowaniu w lesie. Błaga ich, aby pomogli śniącemu Don Kichotowi. Książę i Księżna zapraszają rycerza do swojego zamku.


źródło: materiały Opery Narodowej / teatrwielki.pl


Akt III

Na zakończenie baletu odbywa się wielka uroczystość weselna Kitri i Basilia. Taniec weselny jest pełen radości i żywiołowej energii, a para młoda jest w końcu szczęśliwa. Don Kichot i Sancho Panza zostają zaproszeni do zajęcia honorowych miejsc. Nadchodzi uroczysty orszak. Zabawa trwa w najlepsze.


 

Wspominałam, że "Don Kichot" może być świetną propozycją dla osób, które baletu na żywo nigdy jeszcze nie doświadczyły. Dzieje się tak z kilku powodów. O tym lekkim duchu i zmniejszonej powadze tej sztuki już wspomniałam. Dodam więc do tego jeszcze bardzo rozrywkowe, wręcz komediowe wstawki i żywą, rytmiczną muzykę, do której artyści występujący na scenie ciągle klaskali. Można by w takim momencie zażartować, że muzycy pracujący dla Piotra Rubika w razie czego mają alternatywę, ale przecież nie będę tak prostego żartu umieszczać w tak profesjonalnej recenzji. Tuż to nie wypada. Tu lekki uśmiech zarówno do klaskania, jak i wielu żartobliwych wstawek w sztuce. Ta, którą wspominam najlepiej to scena, gdy Basilio udaje samobójstwo. Postać Sancho Panzy również na duży plus. Dodatkowe ukłony dla konia, na którym co trochę wjeżdżał rycerz. Koń oczywiście był rekwizytem, ale bardzo udanym.


źródło: materiały Opery Narodowej / teatrwielki.pl


Największe owacje otrzymała tancerka, której nie mogę namierzyć przez mój problem z kojarzeniem twarzy. Nie chcę strzelać, dlatego tylko dla lepszego tropu wspomnę, że jest blondynką i była wśród występujących pań najwyższa. Gibkość i niesamowita elastyczność jej ciała zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pozostali widzowie musieli mieć podobne odczucia, bo wiwaty po jej występie były bardzo głośne. Wielkie brawa dla tej pani!


Najbardziej na scenie według mnie błyszczał Basilio (Vladimir Yaroshenko), który w swoich ruchach ma niesamowitą lekkość, płynność i grację. Oczywiście pozostałym występującym tych cech też nie można odmówić, ale Yaroshenko wybijał się ponad swoich kolegów i koleżanki. Występ jednak nie obył się bez pomyłek. Moje czujne oko wypatrzyło przynajmniej dwa potknięcia. Przy jednym wyskoku nawet było bardzo blisko upadku, więc raczej nie sądzę, żeby było to zaplanowane. Mimo wszystko występ uznaję za nieprzeciętny i bardzo udany.


źródło: materiały Opery Narodowej / teatrwielki.pl


Co do minusów tej sztuki to na pewno rozczarowuje scena z młynem. Liczyłam na spektakularny upadek Don Kichota ze sporej wysokości. W zamian za to mamy tu pójście na łatwiznę i gdy tylko Don Kichot lekko wnosi się nad ziemię, kurtyna zaczyna opadać. Nie sądzę, żebym pominęła wzrokiem ten upadek, chyba że był tak szybki, że akurat w tym momencie mrugnęłam. Dało się zauważyć za to problem z synchronicznością artystów szczególnie w pierwszym akcie. Na szczęście później takich nierówności było już znacznie mniej.


Najbardziej uwiera jednak brak bardziej istotnej, prowadzonej z sensem i emocjami historii. Rola Don Kichota jest naprawdę niewielka i więcej robi już jego koleżka Sancho Panza. Już nawet czytając opis libretta można uznać, że niewiele się tu tak faktycznie dzieje. Dużo jest tu scen ot takich tanecznych po to tylko, aby zatańczyć. Ten taniec nie prowadzi przez historię. A już szczególnie tak się dzieje w trzecim akcie, kiedy czuć klimat bardziej solówek z "You Can Dance", kiedy po każdym występie dany artysta się kłania. No ja tu historii nie czułam.


Na plus jak zwykle świetna orkiestra i bardzo żywiołowy dyrygent. Muzyka wprawiająca w dobry humor. Miejscami może nieco zbyt monotonna, ale całokształtem bardzo w klimacie. Na pochwałę również zasługują stroje oraz scenografia, choć niektóre sceny może nieco inaczej sobie wyobrażałam.


źródło: materiały Opery Narodowej / teatrwielki.pl


Finalnie "Don Kichot" zdaje egzamin. Może bez wyróżnienia, ale to taki gość, że pewnie się tym bardzo nie przejmie. Fajnie jest odkrywać coś nowego, kiedy myślisz, że nic cię nie zaskoczy. Śmiech na balecie mnie zaskoczył i o to właśnie chodzi!


KulturoNIEznawczyni



tagi: Don Kichot Opera Narodowa recenzja, strona o teatrze, balet, strona o balecie, opera narodowa, opera warszawa, teatr wielki warszawa, blog o operze, najlepsze balety, najlepsze opery, na co do opery narodowej, recenzja, opinia, ocena, opis, strzeszczenie, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni

0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page