Chodzę na te dramaty, opery, balety, a tu nagle "Barabuum"? O co tu chodzi? Czy pomyliłam adres? Czy kupiłam bilet przez pomyłkę? Właśnie, że nie! To w pełni zaplanowane wyjście z konkretnym celem. Spektakl komediowy, w którym tytuł wskazuje, co będzie tematem przewodnim. Dzisiaj o tym, co mnie zaskoczyło, a co rozśmieszyło w spektaklu reżyserowanym przez komediowego mistrza: Artura Barcisia.
Ręka do góry, kto choć raz wybrał się do teatru na sztukę, która niekoniecznie was interesowała, ale grał w niej ktoś, kogo bardzo chcieliście zobaczyć na żywo. To jest dokładnie moja sytuacja i mój powód, dla którego tak bardzo chciałam wybrać się na "Barabuum". Powodem jest aktorka o bardzo znanym nazwisku, choć powinowactwa żadnego z szanowanym reżyserem nie ma. Katarzyna Wajda dała się poznać już w kilku rolach, choć moim zdaniem wciąż filmografii bardzo obfitej nie ma, a i na deskach teatru od wielu, wielu lat się nie pojawiała. Znana z takich produkcji jak "Jesteś Bogiem", "Kruk", czy "Odwilż", w której wciela się w główną postać. Dla mnie szczególnie dała się zapamiętać z serialu "Na Wspólnej", gdzie sporo namieszała, a później nagle zniknęła ku rozpaczy widzów. Ja również byłam w tej grupie fanów.
Zupełnie nieistotny wstęp o "Na wspólnej"
Tu trochę prywaty, żeby nieco wtajemniczyć Was w to, dlaczego tak bardzo chciałam zobaczyć Katarzynę Wajdę na żywo. Każdy ma jakieś słabości i dla mnie serial "Na Wspólnej" zawsze taką słabością był. Wciągnęłam się totalnie w wątek Kamila i dyrektorki Anny Kolendy granej właśnie przez Katarzynę Wajdę. Powiedzieć, że oczekiwałam na dalsze losy tej pary, to jak nic nie powiedzieć. I gdy w końcu Kamilowi i Ani zaczęło się układać, reżyser zadał cios, na który fani serialu nie byli gotowi, ani w żaden sposób na to przygotowani.
Ukochana Kamila umiera podczas porodu ich córeczki. Jak to zobaczyłam to uwierzyć nie mogłam. Uśmiercili moją ulubioną postać! I wierzcie lub nie, ale po kilkunastu latach oglądania serialu porzuciłam go z dnia na dzień. Po tym, jak umarła Anna Kolenda przestałam całkowicie oglądać mój komfortowy tasiemiec. Przeczytałam setki wpisów zawiedzionych fanów, bo jak się okazało, zaskakująco dużo osób tak samo jak ja odebrało zakończenie tego wątku i odejście ulubionej postaci z serialu. Padały nawet obelgi w stronę produkcji, ale spokojnie, jak się okazało, odejście z serialu było w pełni decyzją Katarzyny Wajdy. Nie wiem, czy to dobra decyzja w momencie, gdy zyskujesz popularność i stajesz się ulubienicą publiczności w tak dobrym czasie ekranowym na TVN-ie. Decyzja jednak została podjęta, a serca fanów złamane.
Westchnę tylko jeszcze raz. Szkoda. Szkoda ze względu na świetną, naturalną chemię między tymi dwiema postaciami.
kadr z serialu "Na Wspólnej", źródło: TVN/Tomasz Urbanek
No dobra, ale tyle jeśli chodzi o ten szalony wstęp. Po 9 miesiącach rozłąki z serialem uznałam, że może niebawem wrócę do jego oglądania, ale najpierw sprawdzę, jak się aktorsko czuje odtwórczyni roli Anny Kolendy. I tak o to dowiedziałam się, że po długiej przerwie od teatru, Katarzyna Wajda wciela się w... Annę <o matko!> w spektaklu reżyserowanym przez Artura Barcisia.
Obejrzeniem tego spektaklu i Katarzyny Wajdy na żywo kończę etap przeżywania jej odejścia z serialu i godzę się z tym, że taką decyzję podjęła. Następuje oczyszczenie, wycieram łzę, wzlatują gołębie, przewracam stronę w książce. Czysta kartka. Do meritum.
Co znajdziemy w "Barabuum"?
Zacznę od tego, że jest to spektakl typowo dla mas. Albo ujmę to jeszcze inaczej. To spektakl skrojony pod widza, który do teatru chodzi raz w roku i wybiera spektakl tak, aby była to komedia z dobrymi nazwiskami. Takie właśnie jest "Barabuum" i nie ma w tym nic złego. Jest to dodatkowo spektakl objazdowy po Polsce, więc bez względu na to gdzie mieszkacie, macie szansę na tę sztukę dotrzeć.
Mamy tu dwie pary, które oczywiście są zupełnie inne. Na początku poznajemy Annę i Juliusza i od razu widzimy, że coś w ich relacji jest nie tak. Piękne wnętrza mieszkania nie przekładają się na piękne emocje między małżonkami. Atmosfera gęstnieje, gdy Anna informuje męża o wizycie sąsiadów z góry. Juliusz nie ma zbyt dobrego mniemania o bezwstydnych mieszkańcach bloku, którzy swoimi zabawami łóżkowymi zaburzają jego wieczorny spokój.
źródło: adria-art.pl
Spektakl nabiera tempa wraz z przyjściem Laury i Seby. Dwie damsko-męskie pary na scenie, więc już można się domyślać na jakie tematy schodzi rozmowa. A że Laura i Sebastian są parą hmm... nowoczesną, to publiczność co chwilę wybucha śmiechem. Dziwić się temu nie mogę, bo również co trochę dołączałam do roześmianych towarzyszy. Dużą zaletą tego spektaklu jest to, że osoby wybierające zwykle zupełnie inną sztukę, również powinny się dobrze bawić. Mimo że cały spektakl kręci się wokół seksu, orgii seksualnych, podtekstów i różnic między partnerami, Barciś ubiera to w taki sposób, aby było śmiesznie, a nie żenująco. To trudna sztuka, ale możliwa.
źródło: adria-art.pl
Byłam w pełni przygotowana na tego typu humor, więc nic mnie w tym względzie nie zaskoczyło. Sztuka pod komercję, śmiech i relaks. Jeśli idziecie z taką myślą do teatru, to nie powinniście być zawiedzeni. Wspominałam już o nazwiskach i faktycznie bardzo silnym elementem tego spektaklu są aktorzy, którzy są charyzmatyczni i w pełni w swoich rolach. Trudno tu znaleźć słabszą postać, dlatego nie będę nawet jej szukać. Aktorzy są dobrani bardzo trafnie i na scenie dobrze to wykorzystują. Świetny był Marcin Korcz i chyba właśnie on wybił się na mojego faworyta. Może dlatego, że do tej pory niespecjalnie śledziłam jego teatralne poczynania, a tego dnia zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Paweł Małaszyński otrzymał najbardziej komediową rolę i jest w tym szalenie naturalny. Równie dobrze partneruje mu Jowita Budnik. Mówiąc krótko: aktorsko nie ma do kogo się doczepić. O Katarzynie Wajdzie napisałam już dużo, więc tu tylko wspomnę, że bardzo, bardzo liczę, że już niebawem aktorkę tę będzie można zobaczyć w innym spektaklu i tym razem będzie to coś ambitniejszego i bardziej wymagającego aktorsko.
Obsada:
Katarzyna Wajda - Anna
Marcin Korcz - Juliusz
Jowita Budnik - Laura
Paweł Małaszyński - Seba
Poza monotematycznością jedyne zastrzeżenie jakie mam to logika. Wyjaśnijcie mi, w jaki sposób sąsiad, który miesza nad Anną i Juliuszem może podglądać kobietę przez okno? To jaki kształt mają te budynki? Proszę mi to rozrysować. Drugi problem z logiką to fakt, że Juliusz wielokrotnie wspomina o tym, że wraz z Anią słyszą odgłosy uprawiania seksu u sąsiadów. Chyba nie powinni mieć wątpliwości, czy są tam dwie osoby, czy raczej cztery, sześć czy dwanaście. No ale to takie małe wątpliwości logiczne. Lekko kłują, ale nie przeszkadzają w odbiorze całego przedstawienia.
źródło: Adria-Art.pl
Spektakl w Warszawie trafił na scenę zupełnie mi dotąd nieznaną. Aktorów przyjął Terminal Kultury na Gocławiu. Nie jest to miejsce, które bym określiła jako idealne na takie wydarzenia choćby ze względu na podział publiczności na tę siedzącą na jednym poziomie i na tę siedzącą na "schodkowej" widowni. To co najbardziej mi przeszkadzało to akustyka i nagłośnienie. Scena była otoczona mikrofonami zbierającymi głos aktorów, ale również wszystkie inne dźwięki, więc było słychać kroki aktorów, przesuwanie krzesła czy inne szumy typowo filmowe. Niezbyt mi to pasowało, ale nie było dramatu. Tak się tylko muszę do czegoś doczepić. Najważniejsze, że aktorzy byli słyszalni z każdego miejsca sceny, bo o to można było się obawiać. Tu bez zastrzeżeń.
Podsumowując, jest to dobra sztuka dla przeciętnego Kowalskiego, o ile taki istnieje. Nie znajdziemy tu ambitnej treści lecz monotematyczną opowieść, gdzie wszystkie rozmowy prowadzone są na temat seksu. Jak nie tego głośnego u sąsiadów z góry, który przeszkadza Juliuszowi, to tego grupowego, o którym opowiadają Laura i Seba, aż po ten, który proponują swoim sąsiadom. Czas minął bardzo szybko, pośmiałam się szczerze, nie czułam się zażenowana ani zawiedziona. Miło i przyjemnie, czyli tak jak miało być.
KulturoNIEznawczyni
tagi: Barabuum recenzja, BaraBum, Katarzyna Wajda, Malaszyński, Korcz, Budnik, streszczenie, czy warto, opinia, ocena, recenzja, o czym jest, teatr, spektakl, Adria Art, teatr objazdowy, blog o teatrze, strona o teatrze, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni
Comments