top of page

"Czułe słówka" Och-Teatr przypomina o filmie z 1983 roku [recenzja]

Gdy na deski teatru trafia historia znana z wielkiego ekranu, połowa marketingu poniekąd robi się sama. Im więcej fanów oryginalnej produkcji, tym większe zainteresowanie sztuką, a co za tym idzie — wzrasta wypełnienie miejsc na widowni. „Czułe słówka” to może nie „Titanic”, ale produkcja, którą część z Was pewnie kojarzy. Możliwe, że dzięki wspaniałym kreacjom MacLaine i Nicholsona, a może przez życiowy scenariusz, w którym próżno szukać pościgów i wybuchów. Mamy za to sporo emocji i rodzinnych perypetii, bo o tym właśnie jest ta sztuka.


Spektakl „Czułe słówka” w Och-Teatrze to adaptacja znanego filmu z 1983 roku ze wspaniałą obsadą. W rolach głównych wówczas zagrali Shirley MacLaine, Debra Winger oraz Jack Nicholson. Rok później twórcy „Czułych słówek” mogli cieszyć się aż pięcioma statuetkami Akademii Filmowej. Film Jamesa L. Brooksa triumfował w najważniejszych kategoriach. Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową otrzymała Shirley MacLaine, wcielająca się w Aurorę Greenway. Swoją statuetkę zdobył również Jack Nicholson jako najlepszy aktor drugoplanowy. Dodajmy do tego zwycięstwo w kategoriach: najlepszy film, najlepszy reżyser oraz najlepszy scenariusz adaptowany — i mamy już porządny sukces. Ale czy taki sukces czeka twórców „Czułych słówek” wystawianych na deskach Och-Teatru w Warszawie?


Och Teatr Czułe Słówka - plakat

Wyjściowym punktem scenariusza jest burzliwa relacja między matką, Aurorą, a córką, Emmą. Mówiąc całkowicie szczerze, zarówno opis filmu, jak i bazującego na nim spektaklu nie jest dla mnie w pełni klarowny. Nie czuję tego konfliktu, o którym mówi scenariusz. Relacja między matką a córką nie jest perfekcyjna, bo zapewne takowych na świecie nie ma, ale też nie jest wielce dramatyczna czy burzliwa. Bywają trudniejsze momenty, które mogą powodować smutek z jednej lub drugiej strony, ale suma summarum mamy tu dwie kochające się kobiety, którym zależy na wzajemnym kontakcie. W filmie tych trudniejszych momentów było ukazanych nieco więcej. W spektaklu natomiast bardziej widać tę przyjacielską relację.


W trakcie swojego życia, bez względu na wszystko, kobiety pozostają w stałym kontakcie. Mimo że matka nie przychodzi na ślub córki z powodu wybranka Emmy, obie nadal ze sobą rozmawiają. Przeprowadzka do innego miasta również nie powoduje zerwania więzi. Kobiety dzwonią do siebie codziennie i rozmawiają nawet o intymnych sprawach. Może się wydawać, że nie ma dla nich tematów tabu. Emma, gdy tylko domyśla się, że może być w ciąży, informuje o tym matkę. Aurora z kolei nie ukrywa swojego zainteresowania sąsiadem i rozpoczęcia z nim romansu. Tych rozmów jest wiele, a zarówno w filmie, jak i na teatralnej scenie ich atutem jest naturalność. Więź między kobietami wydaje się wręcz przyjacielska. Oczywiście widzimy, że Aurora otwarcie wyraża swoją niechęć do zięcia, Flapa, ale trudno na tej podstawie mówić o poważnym konflikcie. To głęboka więź ponad problemami.


Czułe słówka Och Teatr kadr

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Przyznam bez dumy, że filmu „Czułe słówka” przez pierwszych 26 lat życia nie widziałam ani razu. Kiedy zdecydowałam o zakupie biletu do Och-Teatru, postanowiłam również, że obejrzę spektakl, nie mając pojęcia, co wydarzy się na scenie. Czasem dobrze znać film, na podstawie którego oglądamy sztukę teatralną, a czasem wręcz przeciwnie. Tym razem miałam czystą głowę i otwarty umysł, aby w pełni stworzyć własne przemyślenia na temat historii, scenografii, strojów i aktorów. W przypadku tych ostatnich szczególnie dobrze jest unikać porównań do amerykańskich gwiazd. Przed napisaniem tej recenzji oczywiście obejrzałam film, aby mieć szerszy obraz tej historii. Kilka rzeczy nawet mi się rozjaśniło, dzięki czemu teraz łatwiej mi ocenić teatralne poczynania Och-Teatru.


 

Aurora w wykonaniu Katarzyny Gniewkowskiej jest najjaśniejszym punktem spektaklu. Jej postać emanuje urokiem i charyzmą, doskonale oddając charakter filmowego pierwowzoru. Uparta, złośliwa, ale jednocześnie pełna wewnętrznego blasku i klasy Aurora potrafi zarówno rozbawić, jak i wzruszyć. Aurora Gniewkowskiej jest bardzo spójna z wizją Aurory Jamesa L. Brooksa. Zarówno wygląd, charakter, jak i zachowanie mocno przypominają świetną kreację Shirley MacLaine. Jestem ogromnie ciekawa, jak w tej roli wypada Aleksandra Popławska, którą na deskach teatrów widziałam już kilkukrotnie i przyznam, że zupełnie nie wpadłabym na to, aby właśnie tę aktorkę obsadzić w roli matki Emmy. Może to kwestia jakiegoś mojego ograniczenia, do tego stopnia, że patrząc za pierwszym razem na obsadę, byłam przekonana, że wcielać się będzie w Emmę.


Bez względu jednak na to, którą Aurorę zobaczycie na scenie, to pewne jest to, że wyśmienicie partnerować jej będzie Krzysztof Dracz jako charyzmatyczny Garrett. Jego gra jest pełna humoru, subtelnej ironii i nieoczywistego uroku, dzięki czemu postać astronauty staje się jednym z najbardziej zapadających w pamięć elementów przedstawienia. Krzysztof Dracz wchodzi w pełni w swoją rolę. Jest barwny i niezwykle pewny siebie. Widzimy go w różnych scenach i w każdej jego gra jest w punkt.


Czułe słówka Och Teatr kadr

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Niestety pozostałe postaci wypadają mniej wyraziście. Emma (Alicja Czerniewicz), choć pełna ciepła i skromności, nie wywołuje aż tak silnych emocji, jakie mogłyby wynikać z jej trudnych życiowych losów. Karol Lelek jako Flap, mąż Emmy, jest niestety mało przekonujący, a jego postać wydaje się raczej dodatkiem niż pełnoprawnym uczestnikiem dramatycznych wydarzeń. Jego postać mogłaby być zdecydowanie bardziej barwna, a na tle Aurory, Garretta, czy nawet Emmy jest dość przezroczysta.


Pominięcie dzieci Emmy i Flapa, które w filmie mają swoje ważniejsze sceny, nieco osłabia wydźwięk rodzinnych konfliktów. Mam świadomość, że w przypadku chęci pokazania dzieci zaangażować trzeba byłoby sporo młodych aktorów. Zwłaszcza że co trochę przenosimy się w czasie, a dzieci, jak wiadomo, szybko rosną. O ile brak dzieci na scenie mogę zrozumieć i wybaczyć, tak nie bardzo rozumiem decyzję pozbycia się fizycznego obrazu kochanka Emmy – Sama Burnsa. Przez to, że w sztuce poznajemy go tylko z opowieści Emmy, traktujemy go jako mniej istotnego, a może nawet bardziej jako formę pewnych wyobrażeń kobiety.


Czułe słówka Och Teatr kadr

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Wspominałam wielokrotnie o podobieństwach i różnicach do kultowego filmu. Warto zauważyć i wypunktować, że niektóre zmiany względem filmu wypadają w tym przypadku na korzyść teatru. Jednym z takich przykładów może być scena, w której Emma informuje matkę o swojej pierwszej ciąży. W teatralnej wersji jest ona dłuższa, bogatsza w dialog między kobietami i dzięki temu bardziej zabawna. Sporo jest również dialogów czy tekstów bohaterów wziętych w pełni z filmowej ekranizacji. Dla fanów filmu będzie to dodatkowy smaczek, gdy będą mogli usłyszeć znane fragmenty również w teatralnej adaptacji. Jest to wszystko zgrabnie i smacznie wymyślone z zachowaniem szacunku dla pierwowzoru.


Warto docenić również pomysłowe wykorzystanie dwustronnej sceny Och-Teatru. Mobilne elementy scenografii pozwalają na szybką zmianę wystroju i przeniesienie się w różne lokacje. Uwagę zwracają dopracowane stroje oraz klimat budowany przez odpowiednie oświetlenie. Rozmowy telefoniczne, w których Aurora i Emma dzielą się swoimi troskami i radościami, zostały przedstawione z pomocą mikrofonów i snopów światła, co podkreśla ich intymny charakter i skupia uwagę na aktorach. Tego typu inscenizacyjne detale dodają spektaklowi teatralności i świeżości. Kobiety co rozmowę zamieniają się stronami sceny, aby każdy widz miał szansę na obserwowanie emocji obu bohaterek w trakcie tych rozmów. Liczba tych kontaktów też jest dobrze oddana. Jest ich dużo zarówno w filmie, jak i w teatrze.


Czułe słówka Och Teatr kadr

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Spektakl kończy się przejmującą sceną, w której ostatnie słowo należy do Aurory. Jej finalna wypowiedź mocno zapada w pamięć i stanowi doskonałe zamknięcie historii. Mimo wszystko, Czułe słówka w Och-Teatrze pozostawiają pewien niedosyt. Choć na scenie pojawiają się świetne kreacje aktorskie i ciekawe inscenizacyjne rozwiązania, brak pogłębienia niektórych wątków i pominięcie istotnych emocjonalnych punktów sprawia, że spektakl określam jako dobry i ciekawy, a nie jako wyśmienity i powalający. Brakło mi tu takiej głębi, która wbiłaby mnie w fotel. Zdradzę, że film na popularnej stronie oceniłam na 7/10. To też pokazuje, że scenariuszowo nie jest to moja ulubiona produkcja wszech czasów.


Czas w Och-Teatrze jak zwykle spędziłam miło, ale wciąż czekam na sztukę, która poruszy mnie tak, jak to zrobił spektakl "Słoneczni Chłopcy".


KulturoNIEznawczyni


tagi: Czułe słówka Och Teatr recenzja, spektakl, obsada, sztuka, blog o teatrze, kultura, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, recenzja, opis, ocena, opinie, najlepsze spektakle, na co do teatru 2025, spektakle warszawa, krytyk teatralny, strona o teatrze


 

Podoba Ci się moja twórczość?

Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!

postaw kawę - baner

Commentaires


bottom of page