Filharmonia narodowa od dawna była miejscem, do którego chciałam się udać. Ciągle było blisko, blisko, ale nie po drodze. Aż do ubiegłego tygodnia, gdy wpadłam do Filharmonii na zupełnie losowo wybrany koncert kameralistów. I wiele mi to może nie mówiło, ale teraz za to już wiem więcej. Chodźcie, zapraszam!
Słowem wprowadzenia, bo już od początku widziałam na stronie filharmonii kilka nazw, do których miałam wątpliwości, co dokładnie oznaczają. Trochę poczytałam i już wiem, że idąc do Filharmonii Narodowej mamy całkiem spory wybór tego, co możemy usłyszeć. Jest tu podstawowy podział na wykonawców, czyli:
orkiestrę,
orkiestrę kameralną,
chór.
zdjęcie: skład orkiestry kameralnej Filharmonii Narodowej, https://filharmonia.pl/o-nas/orkiestra-kameralna
Orkiestra to pełen skład orkiestry filharmonii. Cała gama instrumentów: skrzypce, kontrabasy, flety, klarnety, puzony, kotły, perkusja, fortepian i wiele, wiele więcej. Orkiestra kameralna to orkiestra grająca w mniejszym składzie i też odmienny, skromniejszy repertuar. Chór, czyli piękne głosy podzielone na kilka ich rodzajów. Zagłębiając się dalej, wyróżniamy:
koncert oratoryjny/ oratorium - forma muzyczna wokalno-instrumentalna. Mamy tu śpiewaków - solistów, chór, orkiestrę. Czyli wszystko, co się da. Jednym słowem, na bogato. Jak dodaje wikipedia: "Epickie fragmenty recytuje narrator, czasem rolę tę przejmuje chór. Oratorium zbliżone jest do opery, lecz pozbawione jest akcji scenicznej." To ostatnie zdanie myślę, że najlepiej podsumowuje, czego możemy się spodziewać idąc na koncert oratoryjny.
koncert symfoniczny - mamy tu orkiestrę w pełnym składzie wykonującą wielkie dzieła muzyczne: symfonie, koncerty, opery i balety. Jak czytamy: "Orkiestra symfoniczna nigdy nie uzyskała ustalonego składu. Jej konfiguracja i liczebność podlega stałym przemianom, lecz istnieje pewien standard, sięgający przeciętnie około stu osób, wystarczający do wykonywania większości XIX- i XX-wiecznego repertuaru. Orkiestrą symfoniczną kieruje dyrygent."
koncert kameralistów / koncert kameralny - na scenie pojawia się zespół liczący do 9 wykonawców, prezentujący określony rodzaj muzyki napisanej dla niewielkich orkiestr. Nie mamy tu dyrygenta, a jakość wykonania poznajemy po harmonijnej współpracy instrumentalistów. "Każdy instrument ma do odegrania własną, odrębną partię, a o efekcie końcowym bardziej decyduje doskonałość współbrzmienia niż wirtuozeria poszczególnych partii solowych."
Mądrzejsza o te podstawy wiedzy muzycznej mogę przystąpić do krótkiego podsumowania tego, co widziałam i słyszałam podczas koncertu kameralistów. Siedmioosobowy zespół muzyków w trakcie nieco ponad godziny zaprezentował kilka zupełnie mi nieznanych utworów muzyki klasycznej. To, czego mi zabrakło to jakiekolwiek przedstawienie występujących artystów i choćby krótka zapowiedź tego, co usłyszymy lub nawet najbardziej okrojone powitanie publiczności.
Stąd właśnie dzisiejszy tytuł, bo może nie chodzi tu o wodzireja, ale raczej prezentera, czy wybraną osobę z występujących muzyków, która mogłaby przedstawić siebie i pozostałych artystów. Może to pokazuje jak bardzo się nie znam, że z takimi oczekiwaniami wyskakuję idąc do filharmonii, ale tak, to takie luźne przemyślenia zupełnego laika. Dużo przyjemniejsze i bardziej angażujące umysłowo byłoby słuchanie utworów, który zostałyby przedstawiony choćby z tytułu.
Może znawcy wybuchną śmiechem, ale również samo przedstawienie wykonawców wraz z informacją na jakim instrumencie grają byłoby w moim wypadku z korzyścią, bo nie ukrywam, że dopiero po przeczytaniu opisu zaczęłam szukać na scenie altówki. Tak to jest, kiedy nie odróżnia się altówki od skrzypiec. Dźwiękowo oczywiście altówka charakteryzuje się nieco niższym brzmieniem od skrzypiec, a wizualnie jest po prostu ciut większa, czego patrząc na scenę jednak nie zauważyłam.
Samego programu myślę, że nie zaliczę do moich ulubionych. Pierwsza część zwyczajnie w wielu fragmentach sprawiała wrażenie pociętej, a muzyka nie płynęła tak, jak tego oczekiwałam. W drugiej części utwory zdecydowanie bardziej do mnie przemówiły i wrażenia muzyczne wspięły się na wyższy poziom. Ciekawe było wplecenie harfy w te utwory, a sama złota harfa robiła niesamowite wrażenie już w momencie, gdy czekała na scenie na wydanie z siebie pierwszych brzmień. Na harfie zagrała Klara Wośkowiak, do której gry nie mam żadnych zastrzeżeń. Pewnie nikogo nie zdziwię, że znam się na grze na harfie, jak na karmieniu młodych kapibar.
Patrząc na całość tego, co usłyszałam, przyznać mogę bardzo dobrą ocenę. Muzyka, jej zaprezentowanie, jakość brzmień i ich wykonanie było na wysokim poziomie. Trudno się przeczepić do jakiegokolwiek elementu wystąpienia, a żeby móc wyszukiwać niuansów musiałabym przesłuchać takiego koncertu przynajmniej kilkukrotnie i to w różnym zestawieniu artystów.
Sprawdźmy i tym razem, co na temat wyprawy do Filharmonii Narodowej sądzi mój dobry znajomy Łukasz:
Łukasz:
Jestem intensywnym słuchaczem muzyki klasycznej. Idąc do Filharmonii Narodowej wiedziałem więc, że będę zadowolony. Moje przeczucia się sprawdziły i podtrzymuję je także opuszczając gmach filharmonii. Nie oznacza to jednak, że wszystkie aspekty mi odpowiadały. Największy żal mam do tego, że ze sceny nie padło ani jedno słowo w kierunku publiczności. Muzycy ani się nie przedstawili, ani nie wskazali co i na czym grają. Po prostu weszli i wyszli. A szkoda, bo wiedząc czego się słucha, słucha się po prostu lepiej. Oczywiście – te wszystkie informacje były dostępne na stronie www filharmonii w liczącym 28 stron pliku pdf. Zakładam, że mało kto przez niego przebrnął.
Co do samej gry, znawcą nie jestem, ale przyjemnie mi się słuchało. Nie słyszałem fałszów, a dobór instrumentów prawidłowy – skrzypce były przyjemnie uzupełniane przez harfę, altówkę czy kontrabas. Rzecz można: wszystko grało!
Wykonawcy:
Seweryn Zapłatyński, flet
Bartek Pacan, klarnet
Klara Wośkowiak, harfa
Nikola Frankiewicz, skrzypce
Stanisław Podemski, skrzypce
Agnieszka Podłucka, altówka
Łukasz Frant, wiolonczela
Program:
Claude Debussy Danse sacrée et danse profane [9'] Aleksander Tansman Sonata na dwoje skrzypiec [9'] Osvaldo Golijov The Dreams and Prayers of Isaac the Blind (część II) [11']
przerwa [15']
Claude Debussy Syrinx [4'] André Jolivet Chant de Linos (wersja na flet, harfę i trio smyczkowe) [12'] Maurice Ravel Introduction et allegro [11']
KulturoNIEznawczyni
tagi: Koncert kameralistów Filharmonii Narodowej, koncert kameralny, rodzaje koncertów w filharmonii, filharmonia narodowa, opis, recenzja, muzyka, czy warto, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni
Comments