Dzisiaj temat zupełnie inny. Dla tych, którzy mnie znają, może wręcz zaskakujący. Nie jestem znawcą kultury i sztuki, ale o historii (wstyd przyznać) nie wiem n i c . Bynajmniej nie jest to jakaś skromność. W szkole historią nie zostałam oczarowana i dopiero mając 20 lat, będąc na studiach, postanowiłam, że sama będę próbować nadrobić te zaległości. Do tej pory starania podejmuję, ale z marnym wciąż skutkiem. Dzisiaj będzie przykład tych starań.
W tym przypadku wszystko zaczęło się od mojego przyjaciela Karola, który historią zajmuje się na co dzień. Otrzymałam luźne zaproszenie na spotkanie ze Stanisławem Płużańskim - autorem książki o życiu codziennym żołnierzy wyklętych. Tytuł "Mróz, głód i wszy. Życie codzienne wyklętych". Jak można się domyślać o życiu wyklętych przed spotkaniem również niewiele wiedziałam, ale że lubię rozszerzać swoją wiedzę i spotkań ze znajomymi nie odmawiam, wybrałam się i na to wydarzenie. Wcześniej nie miałam czasu sięgnąć do książki, o której była mowa, dlatego uznałam, że na spotkaniu muszę sama ocenić, czy warto po nią chwycić i w ten temat się zagłębić.
Kameralne spotkanie na warszawskiej Pradze w wartym odwiedzenia miejscu, czyli w Izbie Pamięci Strzelecka 8 przebiegło w miłej atmosferze, a autorem okazał się sympatyczny i ciekawie opowiadający mężczyzna. Po rozmowie z prowadzącą spotkanie, nie zabrakło też części na pytania publiczności. Muszę przyznać, że z ciekawością słuchałam opowieści o żołnierzach wyklętych, dlatego finalnie z moich ust również takie pytanie padło.
Dużą wartością (którą część z obecnych pominęła) była możliwość zwiedzenia podziemi Izby Pamięci. W latach 1944-1945 mieściła się tam Kwatera Główna NKWD w Polsce wraz z aresztem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Jak czytamy na stronie IPN: "Dowodami przetrzymywania, brutalnego przesłuchiwania i mordowania żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego w piwnicach kamienicy przy ulicy Strzeleckiej 8 są zachowane na ścianach inskrypcje." W dokumentach bowiem nie ma potwierdzenia, że takie miejsce rzeczywiście istniało i pełniło funkcje aresztu, dlatego dodatkowo skrywa w sobie dozę tajemniczości.
Możliwość obejrzenia piwnic była dopełnieniem całego wydarzenia, a na mnie przejście podziemi z przewodnikiem zrobiło ogromne wrażenie. Trudno wyobrazić sobie, że 77 lat temu miejsce to było świadkiem tak brutalnych i okrutnych działań ludzi przeciw ludziom. Miejsce to otwarte jest dla zwiedzających dopiero od lutego 2020, więc jest spora szansa, że wielu z Was w tym miejscu jeszcze nie było. Warto.
Wracając jednak do samej książki i spotkania autorskiego. Wiedza podana na nim była dla mnie na tyle nowa i interesująca, że finalnie, po miesiącu od spotkania, na moim Kindle'u pojawiła się książka "Mróz, głód i wszy" Płużańskiego. Trochę pogooglowałam, by dowiedzieć się więcej o żołnierzach wyklętych i kilka fragmentów na czytniku zaznaczyłam. Teraz czas, żeby się nimi z Wami podzielić.
Dla niewtajemniczonych kilka słów z Wikipedii: "Żołnierze wyklęci, żołnierze niezłomni, polskie powojenne podziemie niepodległościowe i antykomunistyczne – antykomunistyczny, niepodległościowy ruch partyzancki, stawiający opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu jej ZSRR toczący walkę ze służbami bezpieczeństwa ZSRR i podporządkowanymi im służbami w Polsce."
To co interesujące i szczególnie nadaje wartość książce to przeprowadzone rozmowy z żołnierzami, którzy byli w centrum akcji. Osoby, z którymi rozmawiał Stanisław Płużański pochodziły z różnych oddziałów i różnych terenów Polski. Żyli w lasach, przemieszczali się pod osłoną nocy, tęsknili za rodzinami, bali się o życie, przeprowadzali akcje, pili, palili, cierpieli, kochali, popełniali błędy. To co podoba mi się w tej książce, to ukazanie życia niezłomnych, ale bez ukrywanie tego, że nie wszystko co zrobiły oddziały czy jednostki było śnieżnobiałe. Nie brakuje opisów i konkretnych przykładów, gdzie żołnierze popełniali błędy, które kosztowały nawet życie niewinnych ludzi. Doceniamy co dobre, potępiamy co złe.
Główną przyczyną powstania oddziałów była potrzeba ochrony ludności cywilnej na wsi przed działaniami okupantów. Czytając tę książkę widać, że nie było to łatwe zadanie, dlatego czas życia w ukryciu, w lasach, w ciągłej obawie o życie i często w skrajnym wyczerpaniu nie mógł wpływać pozytywnie na psychikę młodych ludzi. Poniżej wybrałam kilka fragmentów, które zapadły mi w pamięć i mogą zachęcić do samodzielnego sięgnięcia po "Mróz, głód i wszy".
Brutalizacja życia, łatwość w zdobyciu broni, brak zaufania do władzy oraz rozbudzone konflikty w trakcie wojny sprawiały, że w Polsce bandytyzm był powszechnym problemem, obecnym w każdym zakątku kraju.
Często sama władza ludowa tworzyła grupy pozorowane, podszywające się pod jednostki partyzanckie, aby skompromitować podziemie. Oddziałom bardzo zależało, żeby nie były traktowane jak bandy rabunkowe.
Lucjan Deniziak wspomina: „Zawsze przed wymarszem codziennie odmawialiśmy: »O Panie, który jesteś w niebie, wyciągnij sprawiedliwą dłoń, wołamy z wszystkich stron do Ciebie, o polską moc i polską broń. O Panie, usłysz modły nasze i usłysz nasz tułaczy śpiew, znad Wisły, Bugu, Sanu, Niemna męczeńska do Cię woła krew. O Boże, skrusz ten miecz, co siecze kraj, do wolnej Polski nam powrócić daj, by stał się twierdzą naszej siły, nasz dom, nasz kraj«. To była nasza modlitwa”
Niestety, do zabijania człowiek się przyzwyczaja
„Jeśli człowiek myślał o wolnej Polsce, to nic nie było ciężkie, naprawdę. Były trudniejsze chwile bez jedzenia lub gdy czegoś brakowało w ubraniu, ale na ogół to myślało się o wolnej Polsce."
Partyzanci nie byli wolni od uzależnień. Stres, ciągłe nerwy popychały ich do różnego rodzaju używek. Powszechne było palenie papierosów, chociaż często podczas marszu, warty lub akcji było zabraniane. Alkohol spożywany był w dużych ilościach i potrafił stanowić istotny problem
źródło: IPN, https://warszawa.ipn.gov.pl/: „Mróz, Głód i Wszy. Życie codzienne Wyklętych” – spotkanie ze Stanisławem Płużańskim – Warszawa, 30 marca 2023. Fot. Arkadiusz Serwa (IPN)
KulturoNIEznawczyni
Comentarios