"Mistrz i Małgorzata" to jeden z moich ulubionych utworów. Jest nieoczywisty, niesztampowy, pozbawiony schematów. Dzięki temu Studio Buffo już stało na <prawie> wygranej pozycji. Mamy bowiem świetną historię, którą trzeba przenieść na scenariusz teatralny. Ale czy to takie proste? Zdecydowanie nie. Czy łatwo zepsuć wyśmienitą historię? Bardzo łatwo.
Gdy szłam na "Mistrza i Małgorzatę" miałam ogrom oczekiwań i jeszcze więcej obaw. Każdy kto zna tę opowieść, mógł mieć podobne obawy, bo o ile historia stworzona przez Bułhakowa jest niezwykle widowiskowa i atrakcyjna, tak przeniesienie tych nieprawdopodobnych scen na deski teatru wcale nie jest łatwe. Jak bowiem wyjść zwycięsko ze scen takich jak: przejechanie bohatera przez tramwaj, sztuczki magiczne włącznie z urwaną głową i ponownym jej przytwierdzeniem, podróż przez gwiazdy, lot na miotle, czy sama postać kota Behemota. Bałam się, że elementy te zostaną przedstawione tak, że będzie odczuwać się bardziej śmieszność, a nie taki jest tego cel. Oczywiście pełno u Bułhakowa elementów satyry, ale może być miejscami zabawnie, ale całokształt komedią nie jest.
Studio Buffo na każdą moją obawę odpowiedziało najlepszym możliwym rozwiązaniem! To aż nieprawdopodobne, ale nie mam zastrzeżeń do żadnej z tych trudniejszych scen. Każdą obawę przekuli w wielki sukces.
Na wielkie oklaski zasługuje tu... wszystko. Ostatni raz z takim wielkim zachwytem wychodziłam po "Upiorze w operze" wystawianym w Operze Podlaskiej w Białymstoku. Było to jednak 5 lat temu i od tego czasu usiadłam na publiczności wielu, wielu teatrów, ale takiego zachwytu nie przeżyłam od lat. Oczywiście emocje podbija fakt, że "Mistrz i Małgorzata" to jeden z moich ulubionych klasyków literatury, ale to co zrobił Janusz Józefowicz ze swoją ekipą to coś przepięknego.
Z niezwykłym smakiem, urokiem, dozą magii i bez zmian w oryginalnej historii. Stroje, choreografia, dynamizm, bliskość z widzem, bo aktorzy w wielu momentach wychodzili ze sceny i odgrywali część historii między publicznością. Jako widzowie byliśmy częścią wydarzeń. Świetnie zagrane sceny w teatrze Variete, nawet wyjście na przerwę było dograne idealnie. Na 3 godziny i 20 minut przeniosłam się do środka historii i gdy fabuła zbliżała się do końca miałam w myślach "Nie kończmy, nie kończmy, jeszcze trochę, jeszcze jedna scena, jeszcze jedna piosenka...", a to największy komplement.
źródło: https://studiobuffo.com.pl/spektakl/view/68/Mistrz-i-Malgorzata
Można znaleźć jakieś drobne mankamenty, ale są one tak nieznaczące, że nie zmienią mojej oceny, która wynosi 10/10. W trakcie delikatnej sceny, gdy siedząc na schodach Natasza Urbańska śpiewała jeden z utworów, słychać było jak za kurtyną, w trakcie zmieniania scenografii coś runęło/ upadło. Wydaje mi się, że dosłownie Jezus spadł z krzyża, ale kilka sekund później wszystko już ucichło i można było w pełni skupić się na wykonaniu pięknego utworu przez Małgorzatę. Zastanowić można się nad udziałem psiaka w tej sztuce. Pies Piłata pojawia się na scenie raptem na dwie minuty, ale jak to pies, od razu skrada show. Oregano podczas piątkowego występu ewidentnie był zainteresowany wszystkim, co go otacza, więc nie był spokojny i monumentalny. Temat do przemyślenia.
Teraz to, co mnie tak zachwyciło - wybitny był Woland (w tej roli Mirosław Konarowski). Wyśmienity, po prostu wyśmienity i idealnie pasujący do tej roli. Bardzo pasowała mi Katarzyna Granecka jako Hella. Jej wzrok był przeszywający, a każdy krok na scenie pewny i odpowiednio zaznaczony. Robiła niesamowite wrażenie. W postać Małgorzaty wcieliła się Natasza Urbańska. Nie wiem czy to legalne, aby tak pięknie wyglądać (i nie wypominając wieku) myślę, że Natasza Urbańska spokojnie może wcielać się w role rezerwowane dla dwudziestolatek. Stroje, w które była ubrana dodatkowo podkreślały figurę Urbańskiej, a zwiewne elementy zielonej sukienki świetnie współgrały z dynamizmem scen.
źródło: https://studiobuffo.com.pl/spektakl/view/68/Mistrz-i-Malgorzata
Efekt "wow" robiły również sceny taneczne, gdzie na deskach teatru pojawiało się więcej niż kilkanaście osób. Wielki gwar, zamieszanie, a mimo to mój wzrok często szukał jednego z tancerzy. Był to tancerz w dłuższych włosach. Moja pamięć do twarzy jest żadna, ale był to zapewne Patryk Darłak. Cudowny ruch sceniczny, ale pozostali tancerze, tancerki i wszyscy wokaliści byli również w punkt.
Wokaliści:
Gabriela Coutinho, Wiktoria Kostrzewa, Mariola Napieralska, Patrycja Sadowska, Weronika Stańkowska, Jakub Kamiński, Bartek Ledwan, Maksymilian Więckowski
Tancerze:
Inga Gołębiowska, Aleksandra Kosińska, Patrycja Nowak, Agata Nowakowska, Karolina Stępień, Błażej Ciszek, Patryk Darłak, Krystian Jabłoński, Jakub Sosnowski
_________
Twórcy:
Libretto - Galina Polidi, Yury Ryashentsev
Muzyka - Janusz Stokłosa
Przekład i opracowanie libretta, inscenizacja, reżyseria, choreografia - Janusz Józefowicz
Teksty piosenek - Andrzej Poniedzielski
Scenografia – Andrzej Woron i Marek Chowaniec
Wykonanie scenografii – Bartek Kłosek
Kostiumy – Anna Zeman
Efekty iluzjonistyczne i pirotechniczne – Wojciech Rotowski
Oświetlenie – Sławomir Zwierzyński
Obsada "Mistrz i Małgorzata" Buffo:
Małgorzata - Natasza Urbańska/ Katarzyna Granecka
Mistrz - Rafał Drozd/ Mateusz Jakubiec
Woland - Mirosław Konarowski
Korowiow - Mariusz Czajka
Behemot - Arkadiusz Pyć
Azazello - Paweł Orłowski
Hella - Katarzyna Granecka
Iwan Bezdomny - Mateusz Jakubiec/Wojciech Wereśniak
Piłat - Piotr Halicki/Patryk Rymanowski
Ha-Nocri - Mariusz Dyba/Jerzy Grzechnik
Kajfasz - Wojciech Gierlach
Berlioz/Popławski - Maciej Gąsiorek
Annuszka - Katarzyna Zając
Czastuszki - Joanna Pałucka, Anna Ścigalska, Grzegorz Kucias, Stefan Każuro
Łatuński/Zagriwow - Robert Kowalski
Konferansjer/Bufetowy /Lichodajew - Paweł Pabisiak/Maciej Gąsiorek
Natasza - Wiktoria Kostrzewa
Nikanor/Baron Maigel - Jerzy Łazewski
Bufetowa/Pielęgniarka - Beata Urbańska-Barczak
Dzieci - Pola Niemirska, Amelia Szymczyk, Gustaw Michoń, Filip Rutkowski
Pies Piłata - Oregano
Jeśli tylko macie możliwość wybrania się na ten spektakl, to kupujcie bilety i przeżyjcie tę magię na własnej skórze! Sztuka w Buffo jest warta k a ż d y c h pieniędzy. Przed pójściem do teatru polecam odświeżyć sobie nieco utwór Bułhakowa, bo jest on na tyle dynamiczny, że z korzyścią dla widza jest, gdy kojarzy on przebieg historii.
Biegnijcie do Buffo!
KulturoNIEznawczyni
Do przeczytania "Mistrza i Małgorzaty" zabierałam się 3 razy, niestety z negatywnym skutkiem (za moich czasów to nie była lektura). Dochodziłam do momentu obcięcia głowy Berliozowi przez tramwaj i koniec. Z uwagi na Twoją recenzję przedstawienia w Buffo kupiłam bilety i zaparłam się przeczytać książkę. Jak minęłam zaporowy do tej pory moment poszło gładko, a nawet entuzjastycznie :-). Co prawda druga część Małgorzata już mnie tak nie porwała jak Mistrz, ale przeczytałam całość. No i teraz zbliżamy się do przestawienia. Jestem pod wielkim wrażeniem, to było naprawdę coś, przez wielkie C. Dzięki za Twoją recenzję, bo gdyby nie ona, toby ominęła mnie uczta dla duszy.