top of page

"Dziewczyna z pociągu" - Och Teatr jednak bez pociągu [recenzja]

Tytuł wydaje się znajomy, i zapewne nie jest to tylko moje pierwsze odczucie, gdy przeglądam stronę spektakli wystawianych przez Och-Teatr. "Dziewczyna z pociągu" to spektakl bazujący na bestsellerowym thrillerze Pauli Hawkins, wydanym w 2015 roku. Książka nie musiała długo czekać na ekranizację – ta trafiła do kin już rok później. To jasny sygnał, że historia ta poruszyła czytelników, którzy po przeczytaniu powieści masowo ruszyli do kin. Czy magia tej książki nadal trwa? I czy dziewięć lat po ukazaniu się powieści historia Rachel wciąż elektryzuje?


W idealnym świecie, przed napisaniem tej recenzji, przypominam sobie książkę, oglądam film i dopiero wtedy siadam do komputera, szukając różnic, podobieństw oraz mocniejszych i słabszych elementów w każdym z dzieł. Żyjemy jednak w nieco innym świecie i z premedytacją tego wszystkiego nie robię. Sądzę, że 99% widzów postąpi tak samo. Albo mówiąc wprost: nie podejdzie aż tak ambitnie. Wybierzecie ten spektakl, bo kiedyś czytaliście książkę albo pamiętacie film i macie z nim dobre wspomnienia. I tyle. To powinno bowiem wystarczyć, by zmotywować się do udania się na sztukę w Och-Teatrze w jeden z jesiennych wieczorów. To nie jest sztuka niezwykle ambitna i skomplikowana, ale taka jest historia stworzona przez Hawkins – z motywami, które spotkaliśmy w tysiącach thrillerów. Czy to źle? Może nie, jeśli nadal działają i interesują widzów.


"Dziewczyna z pociągu" - Och Teatr plakat

O czym jest "Dziewczyna z pociągu"?


"Dziewczyna z pociągu" autorstwa Pauli Hawkins to psychologiczny thriller, który opowiada historię Rachel – kobiety zmagającej się z samotnością i problemami alkoholowymi, która codziennie dojeżdża pociągiem do Londynu. Podczas tych podróży obserwuje pewną pozornie szczęśliwą parę mieszkającą w domu przy trasie pociągu, którą zaczyna fascynować. Rachel fantazjuje o ich idealnym życiu, nadaje im imiona i wyobraża sobie ich codzienność, ponieważ przypominają jej życie, które kiedyś sama utraciła.


Historia przybiera nieoczekiwany obrót, kiedy pewnego dnia Rachel zauważa coś szokującego na podwórzu tej pary, a wkrótce potem dowiaduje się, że kobieta, którą podglądała – Megan – zaginęła. Rachel zaczyna podejrzewać, że jest jedną z kluczowych świadków w sprawie, jednak jej wspomnienia są fragmentaryczne i zamglone przez alkohol.


"Dziewczyna z pociągu" - Och Teatr kadr

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Spektakl o tym samym tytule wystawiany jest przez Och-Teatr od 2021 roku. Nie jest to więc nowość na warszawskiej scenie teatralnej, ale też nie bardzo leciwy spektakl – do tej pory zagrany 50 razy (stan na listopad 2024). Och-Teatr próbuje przenieść na scenę napięcie i tajemnicę znane z bestsellerowego thrillera Pauli Hawkins, lecz niestety nie do końca udaje się osiągnąć odpowiedni klimat. Szczególnie odczuwalny jest brak wprowadzenia, które mogłoby zbudować specyficzną atmosferę – obserwacja pary przez Rachel to ważny punkt tej historii, którego tutaj zabrakło. Spektakl zaczyna się od razu w środku akcji, w momencie, gdy Megan właśnie zaginęła, co sprawia, że widz nie ma szansy w pełni zrozumieć obsesji i fascynacji Rachel, a to, jak wspomniałam, jest kluczowa część opowieści.


W pierwszej scenie widzimy Rachel, śpiącą w swoim domu, pod wpływem alkoholu. Dowiaduje się od byłego męża, że w okolicy zaginęła niejaka Megan Hipwell. I tak się zaczyna.


"Dziewczyna z pociągu" - Och Teatr kadr

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Jednym zdaniem: dziewczyna z pociągu została pozbawiona... pociągu. Tytułowy środek transportu przypomina o sobie tylko w formie dźwiękowej. Zastanawiałam się, w jaki sposób teatr pokusi się o przedstawienie scen fascynacji Rachel, obserwującej z pociągu swoich sąsiadów. Jak widać, finalnie po prostu usunięto problem i zaczęto historię od środka.


Specyfika sceny w Och-Teatrze jest znana. Kwestia akustyki jednak wydaje się tutaj jednak nie do pominięcia. Dwustronna scena w Och-Teatrze aż prosi się o użycie mikrofonów, których tu brakuje. Czasami słowa aktorów były ledwo słyszalne, zwłaszcza gdy aktorzy stali tyłem do widowni, co zmuszało widzów do wsłuchiwania się w dialogi i odbierało w tych momentach przyjemność ze spektaklu.


"Dziewczyna z pociągu" - Och Teatr kadr ze spektaklu

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Abstrahując od mankamentów, trzeba przyznać, że na deskach teatru dzieje się też sporo dobrego. Fenomenalna jest tu gra świateł. Odpowiedzialni są za nią Karolina Gębska oraz Waldemar Zatorski. Rzadko wymieniam w recenzjach specjalistów od światła, ale tym razem nie mogę ich nazwisk pominąć. Napięcie w thrillerach buduje zwykle muzyka i światło. Tu właśnie ten drugi element wyszedł na prowadzenie. Światło było jednym z najmocniejszych elementów spektaklu i z powodzeniem budowało odpowiedni klimat. Świetnie dobrane oświetlenie – szczególnie subtelne efekty przypominające sepię – idealnie kontrastowało z jaskrawą czerwienią sukienki Megan, podkreślając jej obecność, a zarazem zagadkę i napięcie wokół niej.


Na pochwałę zasługuje również cała ekipa aktorska. Mamy tu wysokiej jakości grę aktorską i nie ma postaci, do której mogłabym się przyczepić. Charaktery zostały odpowiednio przedstawione, a każdy z bohaterów ma swoje "ja". Największe wrażenie robi Marta Ścisłowicz w głównej roli. Jej ekspresja, gestykulacja, ton głosu pozwalają uwierzyć w całą historię, która dzieje się na scenie. Niemal cały czas jest na scenie, ale nie widać, aby potrzebowała wytchnienia mimo wielu trudnych scen. Bardzo dobra rola.


Obsada:

Rachel Watson – Marta Ścisłowicz

Anna Watson – Agata Wątróbska

Megan Hipwell – Anna Smołowik

Tom Watson – Leszek Lichota

Scott Hipwell – Janusz Chabior

Kamal Abdic – Krzysztof Czeczot

Detektyw Gaskill – Cezary Żak


"Dziewczyna z pociągu" - Och Teatr kadr ze spektaklu

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Dobrze zaaranżowana jest również przestrzeń na scenie. Scenografia w Och-Teatrze nie należy do najprostszych przez wzgląd na brak tła dla występujących aktorów. Scena została zmyślnie podzielona tak, aby zmieścić na niej trzy lokacje. Mamy tu mieszkanie Rachel, gabinet psychologiczny, w którym przyjmuje Kamal Abdic oraz dom państwa Watsonów. W zależności od sceny sprawnie przechodzimy między miejscami. Dodatkowo skrajne części wykorzystane są do fragmentów retrospekcji.


Dla mnie "Dziewczyna z pociągu" w wykonaniu Och-Teatru to niestety średniak. Spektakl był poprawny, lecz nie na tyle, bym mogła gorąco polecić go znajomym. Zabrakło mu głębi, która pozwoliłaby wyjść ponad przeciętność, choć doceniam kilka elementów, które mocno wybrzmiały, zwłaszcza emocjonalny monolog Megan. W tej krótkiej, intensywnej scenie, gdzie bohaterka patrzyła w białe światło, zawarto ogromne emocje – była to najbardziej poruszająca chwila przedstawienia.


Jeśli ktoś z Was planuje wybrać się na ten spektakl, sugeruję nie przypominać sobie zakończenia powieści – znajomość finału może znacząco osłabić emocje. Siła tej opowieści tkwi w tajemnicy, a nieznajomość rozwiązań fabularnych zwiększa zainteresowanie i emocje, co działa na korzyść całego spektaklu.


"Dziewczyna z pociągu" - Och Teatr kadr ze spektaklu

źródło: mat. Och-Teatru, fot. Robert Jaworski


Zastanawiające było to, że na koniec Cezary Żak i Krzysztof Czeczot nie pojawili się na oklaskach. Halo? Czemu?



KulturoNIEznawczyni



tagi: Dziewczyna z pociągu Och Teatr recenzja, spektakl, sztuka, teatr Warszawa, opis, opinia, ocena, streszczenie, o czym jest, czy warto obejrzeć, Krystyna Janda, teatr Krystyny Jandy, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, strona o teatrze, strona o kulturze, strona o sztukach teatralnych, recenzje teatralne

0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page