top of page

Dzień dobry. Czy tutaj odbywa się lekcja życia? Jakub Małecki "Święto Ognia"

Tak, tak, proszę wchodzić. Tu obok mnie zajęte. Oh, przepraszam. Pani usiądzie w drugiej ławce. Ale proszę o ciszę. Czy ktoś się zastanawiał, o co chodzi w życiu? Nie, nie, chyba nie. Jakoś leci; nie bardzo na to zwracam uwagę. A pani co sądzi? Ja nie wiem, nie miałam czasu nad tym pomyśleć. To normalne. To dziwne. To smutne. To prawdziwe. Przepraszam, zacznijmy.


Moje przeskoki w literaturze, którą czytam, są spore. Nie potrafię się na dłużej utrzymać przy jednej epoce, gatunku, czy autorze. Muszę zmieniać, zatęsknić, poznać coś nowego, aby powroty były piękne i wyczekiwane. I tak oto po dłuższej przerwie od literatury Jakuba Małeckiego wracam, by sięgnąć po książkę, której tytuł przewinął mi się nie tylko na stronach o literaturze, ale również w sali kinowej.


Jakub Małecki Święto Ognia

"Święto Ognia" to kolejny z głośnych tytułów na liście pisarza z mojego rodzinnego miasta. Tak, tak, to trzeba podkreślać, szczególnie przy nastawieniu na lokalny patriotyzm. Małecki pisarzem jest bardzo dobrym, choć jego książki to w moim odczuciu nie jest literatura bardzo uniwersalna. Nie ma tu wielkich mordów, czy głośnych akcji. Literatura piękna, często obyczajowa. Bywa cicha, spokojna, tajemnicza i poruszająca. Do tej pory "Dżozef" był moim ulubieńcem, ale czuję, że to "Święto Ognia" zapadnie na dłużej w mojej pamięci. Może też przez wzgląd utrwalenia tej opowieści w wersji kinowej. Niemniej o tym za chwilę.


Jest to kilkuwątkowa historia, gdzie na dzień dobry poznajemy Nastkę - dziewczynkę z "porożem mózgowym". Już samo zmienienie słowa "porażenie" na "poroże" może wskazywać na sposób, w jaki będziemy patrzeć na życie Anastazji. Coś tak rozpaczliwego zostało nazwane w sposób żartobliwy, aby nie przerażało, by móc zmiękczyć tragedię i oswoić z nią dziewczynkę, mówiąc, że to nic złego, że nie szkodzi, że przecież jest piękna, wyjątkowa, a to tylko coś dodatkowego w jej życiu.


"To jest zresztą dosyć przykre: że chcesz coś zrobić, a robisz coś innego. Na przykład chcesz powiedzieć: „Ja przecież lubię rzodkiewkę, tylko tak się wygłupiam”, a prychasz przez zęby, strzelając sobie śliną na spodnie."

Święto Ognia film - kadr

źródło: Święto Ognia (2023), https://www.filmweb.pl/film/%C5%9Awi%C4%99to+ognia-2023-10022197/photos


Już od początku wzrusza. Wzrusza też to, że mamy tu dwudziestoletnią dziewczynkę, która wszystko (na swój sposób, bo każdy rozumie świat na swój, indywidualny sposób) rozumie, wszystkiego jest świadoma, bo porażenie ruchowe i niepełna kontrola mięśniowa nie musi wiązać się z upośledzeniem umysłowym. W tym momencie przyznaje się do mojej marnej wiedzy na temat tego zaburzenia. I dlatego piękne jest to, że przy okazji literatury można dowiedzieć się czegoś nowego, aby rozwinąć swoją wiedzę na tematy, z którymi nie ma się na co dzień styczności, ani na które się zwyczajnie, ot tak nie czyta.


To czego ja się dowiedziałam to to, że choć porażenie mózgowe wpływa na kontrolę ruchową i postawę ciała, to nie zawsze jest związane z upośledzeniem umysłowym. Oznacza to, że osoby z porażeniem mózgowym mogą mieć różny poziom sprawności intelektualnej. Niektórzy ludzie z porażeniem mózgowym mogą mieć jednocześnie upośledzenie umysłowe i ruchowe, ale jest to jedynie jedna z możliwych kombinacji. Inne osoby zaś mogą mieć normalną sprawność intelektualną. Wydaje mi się, że zawsze te dwie rzeczy ze sobą łączyłam uznając, że oczywiście są różne stopnie porażenia i upośledzenia umysłowego, ale że w przypadku dziecięcego porażenia mózgowego zawsze jedno idzie w parze z drugim. Moja wiedza poszerzyła się więc o to, że porażenie mózgowe jest bardziej związane z zaburzeniami ruchowymi i kontrolą mięśniową niż z funkcjonowaniem umysłowym. Każdy przypadek jest inny, ponieważ porażenie może dotyczyć różnych obszarów mózgu i mieć różne nasilenie. Istnieją jednak osoby z tym zespołem zaburzeń, które podobnie jak Anastazja są w pełni świadome i sprawne intelektualnie.


Teraz zapis na marginesie. To moja strona, więc mogę sobie na to pozwolić. To że piszę o wszystkich moich przeżycia teatralnych, literackich i generalnie związanych z kulturą i fakt, że nazwa tego miejsca jest taka, a nie inna, daje mi dużą swobodę w przyznawaniu się do swojej niewiedzy. Na co dzień często próbujemy zamaskować swoją niepełną wiedzę, brak posiadania informacji na dany temat, nieorientowanie się w zagadnieniu, na który schodzi rozmowa. Rzucamy jakieś ogólniki, nieco zmieniamy temat, przytakujemy komuś, kto wydaje się mówić racjonalnie, żeby inni sądzili, że też mamy takie zdanie. To bardzo zgubne. Prowadząc tę stronę uczę się przyznawać do tego, że hej, ja naprawdę niewiele wiem, nie przeżyłam miliona rzeczy, nie orientuje się w każdym temacie, nie jestem specjalistką na tematy, na których inni może już zjedli zęby. Patrząc pod kątem chorób, myślę, że wszyscy tutaj zdają sobie sprawę, że specjalistami w danej dziedzinie stajemy się, gdy dana choroba dotyka nas samych lub kogoś nam bliskiego. W tym przypadku może akurat cieszyć, że nie było mi nigdy dane przedzierać się przez setki stron w internecie w celu lepszego poznania dziecięcego porażenia mózgowego. Warto być świadomym zarówno swojej wiedzy, jak i niewiedzy. Koniec zapisu.


"Święto ognia" Jakuba Małeckiego to nie tylko historia o Anastazji, ale również o jej siostrze oraz ojcu. Każde z nich ma swoje bolączki, marzenia, aspiracje i ból związany z niemożnością osiągnięcia tego, czego pragnie. Łucja to niezwykle pracowita, ambitna i skupiona na balecie młoda kobieta. Wciąż marzy o głównej roli w sztuce wystawianej w Operze Narodowej. Wciąż jednak jest tylko jedną z wielu, co uniemożliwia jej pokazanie się i wyróżnienie spośród identycznie ubranych koleżanek. Gdy nadchodzi jej czas, przydarza się to, czego każdy sportowiec boi się najbardziej - kontuzja. Łucja nie może pogodzić się z utratą najważniejszej w swoim życiu roli i decyduje się na kroki, które prowadzą ją do upadku. Nawet tego dosłownego. Tak wielka chęć marzeń i pragnień zderza się z tym, co jej siostra czuje na co dzień - niemożność panowania nad swoim ciałem.


Święto Ognia film - kadr

źródło: Święto Ognia (2023), https://www.filmweb.pl/film/%C5%9Awi%C4%99to+ognia-2023-10022197/photos


Kolejny ważny wątek to historia miłości rodziców dziewczynek i tajemniczego zniknięcia ich matki. To poruszająca opowieść, która sama w sobie byłaby w stanie przyciągnąć mnie na kilkugodzinny film do kina. Przyznam, że w trakcie tej historii uroniłam łezkę. Nie ma co zdradzać szczegółów tej miłości, więc tylko zachęcę do przeczytania książki Małeckiego, a dopiero, w następnej kolejności, udania się do sali kinowej. To jedyna poprawna kolejność.


Zarówno w książce, jak i w filmie pojawia się Józefina. Grana w produkcji Dębskiej przez doskonałą Kingę Preis. Józefina to kobieta, która skradła moje serce. Oczywiście wszystko i w książce, i w filmie jest mocno przekontrastowane, podkoloryzowane lub wybielone, bo nawet choroby są sympatyczne, a ludzie zawsze mili i życzliwi. Jest to może jakiś mój zarzut do takiego przedstawienia świata, ale Józefina taka dokładnie powinna być. Uwielbiam to, co zrobiła z tą postacią Kinga Preis. Była niczym złota, błyszcząca, mrugająca wesoło gwiazdeczka na nocnym niebie. Trudno się nie uśmiechać widząc jej podejście do Nastki, zrozumienie dla Poldka i dystans do życia. To jest taki typ osoby, którą chcemy mieć w swoim otoczeniu.


Święto Ognia film - Kinga Preis

źródło: Święto Ognia (2023), https://www.filmweb.pl/film/%C5%9Awi%C4%99to+ognia-2023-10022197/photos


I na koniec o marzeniach. Każdy je ma, a to jak są różne, pokazuje dobitnie to, jak nasze życia są odmienne. Poniższy fragment zaznaczyłam podczas czytania książki. Czasem dobrze jest się zastanowić, o czym marzymy i co robimy na co dzień, bo może te nasze podstawowe działania to wielkie, niespełnione marzenia kogoś innego. Na co dzień o tym nie myślimy, nie zauważamy, żyjemy i nie doceniamy. Nie chodzi bynajmniej o to, aby spłycać własne marzenia i zniżać je do poziomu podstawowych funkcji życiowych, ale warto się czasem zwyczajnie nad tym wszystkim zastanowić i docenić. I bez względu na wszystko, każdy chce kochać i być kochanym.


"Marzenia to ogólnie mam trzy. Po pierwsze: pójść sama do sklepu [...] Po drugie: pojechać znowu w góry [...] Po trzecie, najważniejsze: żeby Mateusz, jak wraca z zajęć do domu, zatrzymał się i spojrzał na mnie, i może się uśmiechnął i pomachał, i może na przykład wszedł tu do nas, do mieszkania, do mojego pokoju, i może taty na przykład by nie było akurat, i może Mateusz by tu usiadł obok mnie, bardzo blisko, i może byśmy gadali do późnej nocy, i ja w ogóle bym się nie śliniła, a potem by wrócił do siebie, ale następnego dnia może by przyszedł znowu."


KulturoNIEznawczyni



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentarios


bottom of page