Wydaje mi się, że posty o obrazach stringart są zwyczajnie nudne. A przynajmniej nudne na tle tych o sztukach teatralnych, czy literaturze. Tam się tyle dzieje, jest co opisywać, nad czym się zastanawiać, nad czym dywagować. Można prowadzić jakąś wewnętrzną lub zewnętrzną dyskusję, a i temat za każdym razem jest inny. Te o stringarcie są za to bardzo powtarzalne, a pisanie o tym, jakiego koloru nici użyłam i że znowu bazą jest sklejka taka, a nie inna, to raczej nieciekawa sprawa. Bleble, bleble, bleble. Pomarudziła? To dziękujemy.
Jednak przecież nie wrzucę tylko zdjęć, bo to nie w moim stylu, więc tym razem wysilę się na to, aby Was tą sztuką jakoś zainteresować. Stringart to oczywiście sztuka polegająca na oplatywaniu gwoździków nicią i tworzeniu w ten sposób różnych obrazów. Ma ona ogrom możliwości, a jedną z możliwości jest wybór techniki, jaką wypełnia się tło. W tym przypadku jest to motyw zwierzęcy, a dokładniej sympatyczny koliberek.
Mamy tu ten sam wzór i dwie różne formy wypełnienia. Pierwsza zwana jest przeze mnie klasyczną, choć nie mam pewności, czy ma jakąś konkretną, oficjalną nazwę. Druga natomiast to wypełnienie geometryczne. W przypadku pierwszej z nich gwoździe są ciasno wbite na obramowaniu, w drugiej natomiast mamy gwoździ w tym miejscu znacznie mniej, ale za to dodatkowe pojawiają się wewnątrz kształtu w celu utworzenia różnorodnych kształtów geometrycznych.
Klasyczny - makro:
Geometryczny - makro:
Klasyczny:
Geometryczny:
I wyszedł z tego finalnie całkiem ciekawy, w moim odczuciu, post. Obiecuję, że kolejny na temat rękodzieła będzie ponownie raczej z tych nudnych. Obserwujcie i sprawdźcie, czy nie zawiedziecie się.
KulturoNIEznawczyni
Comments