Ale jak to? Kosmici wylądowali? I to w naszej wsi? Czy marzyliście o tym, aby zobaczyć stwory międzygalaktyczne, poznać ich obyczaje, a może przyjąć ich na własnej Ziemi? Mi wielokrotnie taka sytuacja przeszła przez myśl, a uwielbiając klimat psychologiczno-kosmiczny uradowana wybrałam się na "coś nowego" do Och Teatru. Nie byłam nigdy na spektaklu, który poruszałby taką tematykę. Dlatego uznałam to za nawet nieco odkrywcze i intrygujące. A jak było finalnie? O tym za chwilę. Najpierw o tym, jak trafiłam na ten spektakl, bo droga tym razem była długa.
Czy kiedykolwiek zdarzyło Wam się kupić bilet do teatru nie do tego miasta, do którego chcieliście? Niekiedy teatry mają takie same nazwy albo różne filie w kilku miastach kraju, dlatego podczas kupowania biletu warto upewnić się, że kupujemy bilet do miasta, w którym przebywamy. W moim przypadku, pierwszy raz zdarzyło mi się kupić bilet do teatru Capitol, ale nie tego w Warszawie, lecz mieszczącego się... we Wrocławiu. Nie muszę chyba opisywać moich emocji, kiedy na dzień przed spektaklem zdałam sobie sprawę, że coś z adresem jest nie tak. Kupowanie biletów na szybko z telefonu może prowadzić właśnie do takich pomyłek. Na szczęście bilet powędrował w dobre ręce, a ja szybko postanowiłam kupić bilet na inny spektakl tego dnia. Tym razem mając pewność, że widowisko odbędzie się w stolicy. Tak właśnie trafiłam zupełnie spontanicznie na "BIG BANG"do Och Teatru.
Najpierw krótko, o czym jest "BIG BANG". W mazowieckiej wsi, pod osłoną nocy, wylądował tajemniczy obiekt latający, którego pochodzenie było miejscowej ludności nieznane. Mieszkańcy byli zaskoczeni tym zjawiskiem, lecz zarazem poczuli się zaszczyceni, że to właśnie ich miejscowość została wybrana przez istoty z kosmosu. Postanowili więc przygotować serdeczne przyjęcie dla swoich niezwykłych gości: ubrali się w swoje najpiękniejsze stroje, posprzątali domy, a na ustawionym stole nie zabrakło wysokoprocentowych trunków. Tego wieczoru rozpoczęły się pełne emocji rozmowy, których tematy obejmowały życie, śmierć, osiągnięcia i kondycję ludzkości. Bohaterowie rozpoczynają dywagacje, kto najlepiej powita obcych na ziemskiej planecie, co należy im powiedzieć, aby jak najlepiej się zaprezentować, czym zastawić stół i jak się przy nim zachować.
Obsada:
Hela Wrońska, gospodyni – Izabela Dąbrowska
Baśka – Joanna Król
Zosia, sklepowa – Ilona Ostrowska
Kazimierz, pastuch – Wojciech Chorąży
Stasiek Skrzypek – Marcin Gaweł
Naukowiec – Piotr Szwedes
Mietek Wroński, gospodarz – Sławomir Pacek
Janek – Michał Żurawski
Na pomarańczowym plakacie nazwiska, które mogą na tę sztukę przyciągać. W moim przypadku największe zainteresowanie wzbudzone było przez Ilonę Ostrowską i Michała Żurawskiego. Nie będzie więc dziwiło, że to również na tej dwójce aktorów skupiłam nieco większą uwagę podczas oglądania "BIG BANG". To co powiem odważnie to to, że nie jest to sztuka idealna, a ja na inną planetę nie odleciałam. Może trochę zazdrościłam pastuchowi, który w taką podróż się wybrał, ale ja niestety zostałam na Ziemi.
Widziałabym tu dwie drogi, aby spektakl zyskał wyższe noty. Albo pójście w stronę typowo komiczną, jaką rozpoczyna się sztuka. Lekko i przyjemnie. Mamy statek ufo na polu, nie wiemy, kto ma gości przywitać, jak najlepiej nakryć do stołu, czy kosmici piją alkohol, a w jakim języku będziemy się z nimi porozumiewać. Początkowe rozterki bohaterów wprowadzają w lekki klimat, jest humor i tak mogłoby zostać. Trudnym wyzwaniem byłoby zaproszenie kosmitów na scenę. Wymagałoby to dobrych kostiumów i przemyślanego scenariusza na drugi akt, którego w tej sztuce brakuje. Mogłoby to jednak pójść w taką stronę, aby widz mógł zobaczyć konfrontację oczekiwań i planów z rzeczywistością. Wizje i wytwory wyobrażeń na temat obcych starłyby się z tym, co faktycznie mogłoby zostać ukazane. Czy są zupełnie inni od nas? Czy mają inne upodobania? Czy są mili, a może wrogo nastawieni? W kontekście komedii takie rozwiązanie widziałabym z wielką radością.
źródło: BIG BANG, Och Teatr, fot. Robert Jaworski
Druga z możliwych opcji to pójście w klimat sztuki, który rozpoczyna się w momencie wejścia na scenę pastucha Kazimierza. Nieco nieokrzesany jegomość w demokratycznych wyborach, w których z resztą był jedynym kandydatem, zwycięża możliwość powitania obcych w imieniu całej wioski. Nieszczęście w tym, że pastuch wcale nie chce gości witać, a dodatkowo rozpoczyna rozmowy na tematy, które z komedią niewiele mają wspólnego. Z luźnej, śmiesznej historii schodzimy do sztuki psychologicznej, może dramatu, w którym mowa o nas samych. O ludziach, o Polakach, o tym co nas trapi, czego się boimy, o tym, że mamy czym się pochwalić, ale jednak tak wiele rzeczy stworzonych przez nas sprawiło ból i cierpienie. Z tekstów o wódce przechodzimy do bomby atomowej, obozów koncentracyjnych i wyrabiania mydła z ludzi. Pod przykrywką powitania kosmitów Och Teatr zabiera nas do przemyśleń, czy jako ludzie możemy się czymś poszczycić. Czy jesteśmy dobrzy, czy źli? Co dobrego powiedzieć, aby nie skłamać?
źródło: BIG BANG, Och Teatr, fot. Robert Jaworski
Na koniec gdzieś pada "spróbujmy ich przekonać, że to wina węża". Pojawia się uśmiech na twarzy publiczności, ale wcześniejszych rozważań nie da się zapomnieć. A może da się? No właśnie, bo czy sztuka ta daje się zapamiętać, czy umknie gdzieś w oddali niczym statek ufo, który na polskiej wiosce zrobił jedynie międzylądowanie? Pytań pozostaje wiele. Niewiele zaś mam odpowiedzi.
Był tu klimat, odpowiednia, nienachalna scenografia, świetna obsada, gra aktorska, do której nie mogę się doczepić. Uwielbiam scenę, gdy gaśnie światło, a deski teatru oświetlone są jedynie niewielkim światłem płomienia świecy. Najbardziej klimatyczny moment, który pozostaje w pamięci. Moim największym zastrzeżeniem do tej sztuki jest zbyt duża liczba postaci, które niewiele wnoszą do przebiegu spektaklu. Mamy tu aż osiem bohaterów, z czego może połowa ma jakiś swój cel i charakter. Uwielbiam Michała Żurawskiego w roli Janka, który jest charyzmatyczny i doskonale wiemy, po co jest na scenie. Ilona Ostrowska w roli sklepowej Zosi również tej sztuce dodaje animuszu. W roli gospodarzy występują Izabela Dąbrowska (Hela) oraz Sławomir Pacek (Mietek). Są to postacie na pewno nieodzowne, ale poza tą czwórką i mieszającym klimat pastuchem (w tej roli Wojciech Chorąży) reszta bohaterów gdzieś tylko przemyka. Brakuje mi większej różnorodności w przekonaniach, podejściu do witania obcych, może wizji, jak to spotkanie ma wyglądać. Więcej emocji, może podbitych kłótnią, w której moglibyśmy odnaleźć polskie przekomarzanie przy suto zastawionym stole.
źródło: BIG BANG, Och Teatr, fot. Robert Jaworski
Finalnie dostajemy bardziej dramat niż komedię, której jednak tego błysku brakuje. Szkoda, bo potencjał był ogromny. Mimo wszystko sztukę oceniam jako dobrą i zachęcam do wybrania się na nią, aby móc samodzielnie określić jej poziom.
KulturoNIEznawczyni
tagi: BIG BANG Och Teatr recenzja, spektakle warszawa, dramat, spektakl dramatyczny, komedia, psychologiczny, sztuki Warszawa, teatry w Warszawie, spektakle, blog o teatrze, strona o teatrze, recenzje teatralna, opinia, ocena, opis, o czym jest, czy warto obejrzeć, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni.pl, kulturonieznawczyni.pl, kulturonieznawczyni.com, kulturoznawczyni.com
Comments