top of page

"Lekcje chemii" - Bonnie Garmus | Co poleca przeczytać Iga Świątek? [recenzja]

To, że Iga Świątek robi wiele dobrego dla polskiego sportu, prezentując najwyższy poziom na arenie międzynarodowej, nie wymaga przypomnienia. Nasza wielka tenisistka poza kortem mówi jednak nie tylko o sporcie, ale porusza również wiele ważnych tematów. Można wspominać tu kwestie polityczne, ale nie tylko na takie tematy zabiera głos najlepsza rakieta świata. Kiedy wejdziemy na social media mojej imienniczki pierwszym postem, który zobaczymy, nie będzie ten, na którym świętuje wygraną w turnieju wielkoszlemowym, lecz jej challenge o... czytaniu #CzytajzIgą


Challenge wprawdzie głównie miał obejmować ubiegły rok, ale jak wiadomo, pasja do czytelnictwa nie powinna mieć ram czasowych, dlatego pomimo tego, że mnie nie trzeba specjalnie motywować do czytania książek, postanowiłam sprawdzić, co czyta nasza najlepsza tenisistka. Na mój czytnik trafiła propozycja, którą Iga rekomendowała już w marcu 2023 roku. Książka, po którą sama na pewno bym nie sięgnęła, dlatego w tym momencie podziękowania dla Igi Świątek, dzięki której mogłam poznać coś zupełnie nowego.





O czym są "Lekcje chemii"?

Elizabeth Zott jest chemiczką i kobietą daleką od przeciętności. Byłaby zresztą gotowa jako pierwsza wytknąć rozmówcy, że coś takiego jak "przeciętna kobieta" nie istnieje. Ale jest połowa lat 50. i jej koledzy z całkowicie męskoosobowego zespołu naukowców w Instytucie Badawczym Hastings prezentują bardzo nienaukowe podejście do kwestii równouprawnienia płci. Wszyscy z wyjątkiem jednego: to Calvin Evans, nominowany do Nagrody Nobla i słynący z pamiętliwości samotny geniusz, który zakochuje się w umyśle Elizabeth. Co skutkuje autentyczną chemią.


Tyle że, podobnie jak w przypadku nauki, życie bywa nieprzewidywalne. Dlatego parę lat później Elizabeth Zott jest nie tylko samotną matką, ale i – dość niechętnie – gwiazdą kulinarnego programu numer jeden całej Ameryki: Kolacji o szóstej. Jej niezwykłe podejście do gotowania ("Do łyżki stołowej kwasu octowego dodajemy szczyptę chlorku sodu") staje się zaczątkiem rewolucji. W miarę jednak jak rosną zastępy jej sympatyków, rośnie też grupa niezadowolonych. Okazuje się bowiem, że Elizabeth nie uczy kobiet po prostu gotować, robi znacznie więcej; ośmiela je do zmiany status quo.

(opis wydawcy)


Lekcje Chemii Bonnie Garmus okładka

UWAGA SPOILERY


"Lekcje chemii" to opowieść o trudach życia młodej chemiczki Elizabeth Zott, która idzie pod prąd, nie chcąc, aby jej płeć determinowała jej przyszłość. Zna swoją wartość i wie, że nie jest przeciętnym naukowcem. Dąży do prowadzenia zaawansowanych badań nad abiogenezą, ale nie tylko. Spokojnie czytelniku, nie musisz być znawcą chemii, aby odczuwać komfort z czytania tej pozycji. Historia Elizabeth Zott to nie tylko nauka, bo w trakcie swoich badań poznaje Calvina Evansa. Kiedy ich drogi się przecinają, mężczyzna jest już na szczycie swojej kariery zawodowej. Nominowany do Nagrody Nobla od wielu lat prowadzi zaawansowane badania w Instytucie Badawczym Hastings, do którego trafia młoda chemiczka. Mimo pierwszego niezbyt sympatycznego spotkania, między dwojgiem naukowców rodzi się wielkie uczucie zapoczątkowane... wymiotami mężczyzny.


Jeśli wierzycie w magię przyciągania i dwie zagubione połówki jabłka, to właśnie jest to historia, która przekona Was, że takie idealne połączenie istnieje. Parze tej nie brak problemów, a fakt, że dogadują się jakby znali się całe życie, nie wyklucza tego, że między dwojgiem zakochanych nie zawsze panuje zgoda. Elizabeth mimo próby oświadczyn Calvina, nie chce wychodzić za niego za mąż. Jednym z powodów jest zmiana nazwiska, ale również fakt, że ma świadomość, ze wychodząc za wielkiego naukowca straci bezpowrotnie swoje "ja". Biorąc ślub w latach 50. na zawsze zostanie "żoną Calvina Evansa", a ona chce być po prostu Elizabeth Zott i działać na swoje nazwisko. A to wcale takie proste nie jest. Mierzymy się z czasami, w których kobiety nie odgrywają wiodących ról w społeczeństwie. Są bardziej dodatkiem do mężczyzny niż pełnoprawnymi postaciami. Gdy chcą się wyróżnić bywają tłamszone, poniżane, a nawet zostają ofiarami przemocy seksualnej. To jest coś, z czym Zott nie może się pogodzić. I właśnie o tym jest ta książka. O trudach życia, szukaniu siebie, o próbie pogodzenia się z losem i wychowaniu dziecka, o którym nigdy się nie marzyło.


Książka jest tak napisana, że szczególnie na początku czytamy ją jednym tchem. Kiedy wzdychamy nad pięknem miłości Elizabeth i Calvina, wielkie szczęście pary zostaje przerwane. Nie chodzi tu o różnice zdań. Wiemy, że Calvin marzy o dziecku i ślubie, a Elizabeth zgodzić się może jedynie na psa, którego imię może nieco zdziwić. Szósta Trzydzieści to jednak psiak, który w książce jest niezwykle ważny. Ważny nie tylko dlatego, że jest świadkiem... śmierci Calvina Evansa. Tu osoby, które czytały książkę na chwilę przerwą czytanie artykułu. Cios od losu jest silny, bezwzględny i niemalże nokautuje główną bohaterkę. Strata ukochanego to nie jedyne, co szokuje Elizabeth. Chwilę później dowiaduje się, że jest w ciąży.


Owocem miłości pary jest Madeline, która na swój wiek przewyższa umiejętnościami i elokwencją nawet starszych kolegów i koleżanki. Rezolutna dziewczynka to kolejna z postaci, które budują tę powieść i sprawia, że jest ona taka komfortowa. Komfort to dziwne słowo, jeśli pomyślimy o tym, z czym mierzy się kobieta w latach 50. XX wieku. Komfort to też dziwne słowo jeśli myślimy o trudach i tragediach Zott. Ale komfort to też słowo, które przeważa, kiedy myślę o tym, w jaki sposób napisana jest ta książka. Czułam się po prostu dobrze. I to właśnie siła kunsztu pisarskiego Bonnie Garmus, która o problemach pisze tak, aby czytelnik miał dla siebie przestrzeń w przemyśleniach, żeby treść z nim została na dłużej, żeby historia uwiodła, zauroczyła, zmieszała, sprawiła ból, a i tak, abyśmy mogli czuć się przy tym spokojni. Ja byłam bardzo spokojna. Nie umiem tego wyjaśnić, ale jeśli chcecie to sprawdzić to po prostu sięgnijcie po "Lekcje chemii" Bonnie Garmus i zweryfikujcie to na własnej skórze.


A dlaczego książka otrzymała taki tytuł? Jako młoda mama Elizabeth mierzy się z codziennymi problemami. Kariera naukowca w trakcie ciąży i chwilę po urodzeniu Madeline musi zejść na dalszy plan. W takiej sytuacji kobieta musi łapać się każdego zajęcia, które może przynieść jej pieniądze na utrzymanie siebie i dwóch nieprzeciętnych istot: córki oraz psa, którego zasób słownictwa jest kilkukrotnie większy niż przeciętnego czworonoga. Tak właśnie Elizabeth trafia do programu o... gotowaniu. Jako naukowiec z krwi i kości nie może pogodzić się z tym, że jej rola ma sprowadzać się do przyrządzania posiłków w stylu przeciętnej gospodyni domowej. Zott wprowadza do programu pojęcia naukowe, a wszelkie procesy opisuje, jakby była nie w kuchni, a w laboratorium chemicznym. Jej widownia zostaje oczarowana takim podejściem, choć i w tym programie Zott ma raczej ciagle pod górkę. I tu znów za sprawą mężczyzn.


 

Jeżeli jesteście ciekawi, co na temat tej powieści sądzi polska tenisistka, to możecie spojrzeć na wypunktowaną listę, którą podała za pośrednictwem swojego Instagrama. Dodatkowo pełna wypowiedź Igi jest wciąż dostępna na jej profilu w zapisanych relacjach, więc możecie posłuchać nawet po polsku, z jakimi uczuciami sięgała po tę książkę i jakie przemyślenia ma już po jej ukończeniu.


Iga Świątek instagram

Po przeczytaniu tej książki zobaczyłam, że na jednej z platform można obejrzeć serial na podstawie tej powieści. Jestem bardzo ciekawa, jak został on zrobiony i czy została wiernie przedstawiona ta historia. Po obejrzeniu tego serialu postaram się edytować ten artykuł, aby dodać również kilka przemyśleń odnośnie ekranizacji. Na ten moment z całego serca polecam Wam tę książkę. Jeśli nie jest to tematyka, po którą sięgacie na co dzień to po prostu zaryzykujcie, tak jak zrobiłam to ja. Myślę, że nie będziecie żałować i tych 450 stron przeczytacie bardzo szybko.


Na koniec zaznaczę, że bardzo cieszy mnie to, że poza aktywnością fizyczną Iga Świątek promuje również rozwój intelektualny. Bardzo to doceniam i wierzę, że takie akcje przynoszą choćby najdrobniejszy, ale jednak wzrost czytelnictwa wśród Polaków. Czytamy i JAZDA!


KulturoNIEznawczyni



tagi: IGAreads, readwithIGA2023, readwithiga2024, czytajzigą, recenzja, opinia, ocena, streszczenie, Iga Świątek, książka, lekcje chemii, Bonnie Garmus, co poleca Iga Świątek, książki Igi Świątek, wyzwanie czytelnicze Igi Świątek, czytanie, wyzwanie, reading challenge, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, recenzje książek, powieść





0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page