top of page

"Listy zza grobu", miłość za młodu, a dyskietki w piwnicy | Remigiusz Mróz [recenzja]

Wyobrażacie sobie, żeby dostawać listy od zmarłego przed dwudziestoma laty ojca? A wyobrażacie sobie, że te listy przychodzą co roku w konkretny dzień i w sumie, już po jakimś czasie, do nich przywykacie? Wyobrażacie sobie, że macie dobre, ułożone życie, partnera, dziecko, ale nagle do waszego miasteczka przyjeżdża dawna miłość, z którą wprawdzie spotkaliście się raz i do niczego wówczas nie doszło, ale to uczucie tkwi w was i ulecieć nie może? I jeszcze do tego ta przeklęta skrytka w piwnicy rodzinnego domu. I akurat odnajduje ją ten dawny ukochany. Oho, no, no, robi się naiwnie. Znaczy... ciekawie. Zaczynamy!


Kto nigdy nie czytał powieści Mroza, ten pewnie po prostu unika polskich thrillerów i kryminałów. Nie wierzę, że ktokolwiek z pałających się tym rodzajem literatury i umiejąc czytać po polsku, byłby w stanie ominąć te setki powieści na półkach w księgarni, które aż krzyczą, aby po nie sięgnąć. Na znacznej ich części na okładce widnieje jego nazwisko. MRÓZ. Zazwyczaj większe niż tytuł. Bo to nie tytuł jest istotny. Już nie. Wydawać się może, że to, co sygnowane nazwiskiem Remigiusza Mroza, czytelnik ochoczo przyjmie. A na pewno z ochotą przeczyta. I dobrze, i niedobrze. Dzięki takim autorom na pewno wzrasta poziom czytelnictwa w Polsce. I to jest największa zasługa poczytnych pisarzy. I ja im dziękuję. Myślę, że Remigiusz Mróz ma wiele bardzo dobrych powieści, dlatego te słabsze lub po prostu przeciętne można mu wybaczyć.


Remigiusz Mróz Listy zza grobu okładka książki

O czym są "Listy zza grobu"?


"Listy zza grobu" Remigiusza Mroza to thriller kryminalny z elementami sensacji, który opowiada historię Seweryna Zaorskiego – patomorfologa powracającego do rodzinnego miasteczka, aby rozpocząć nowe życie. Zamieszkuje w dawnym domu swojej młodości i przypadkowo odkrywa ukryte tam tajemnicze dyskietki, które prowadzą go do niepokojących informacji związanych z przeszłością miejscowości oraz bliskich mu osób.


Główną rolę w fabule odgrywa także Kaja Burzyńska – policjantka i dawna znajoma Seweryna, która od lat otrzymuje tajemnicze listy od swojego nieżyjącego ojca. Ich treść wydaje się niepozorna, ale stopniowo zaczyna ujawniać kolejne, niepokojące fakty. Kiedy przeszłość zaczyna splatać się z teraźniejszością, bohaterowie muszą zmierzyć się z zagadkami, które mogą zagrozić ich życiu.


piwnica

Jeśli nie lubicie czytać, to hmm... nie wiem, co tu robicie. Ale może inaczej. Jeżeli nie lubicie czytać, to tak bardzo krótko napiszę: w tej książce rozwiązanie jest dla mnie po prostu przekombinowane, a wiele wątków za bardzo naiwnych. I oczywiście, ktoś powie, że czytelnik niezaskoczony to najprawdopodobniej czytelnik znudzony, ale wydaje mi się, że było kilka sposobów, aby tę powieść poprowadzić trochę w innym kierunku i wciąż byłoby ciekawie, a jakoś tak mniej... baśniowo. Jestem za to przekonana, że ekranizacja tej książki byłaby wręcz fantastyczna. Bardzo dużo się tu dzieje, strony biegną jedna po drugiej i miejscami trudno się oderwać od tak wartkiej akcji. To wręcz definicja powieści Remigiusza Mroza i powód, dla którego jest tak lubianym autorem.


Mój największy problem, o jakim wspomnieć muszę, to kwestia relacji Seweryna i Kai. Mamy tu historię, jak z romansów dla nastolatek, opartą na uczuciu z czasów szkolnych. Na dodatek nie jest to opowieść o ponownym złączeniu dwóch serc, lecz powrocie do dawnych emocji, które bazowały w sumie na niczym. Czy jedna randka i zaproszenie na studniówkę, na której dziewczyna się finalnie nie zjawiła u boku Seweryna, wystarczają, aby przez kilkanaście lat przeżywać i słuchać gorliwie piosenki przez nią podesłanej? Może w Remigiuszu Mrozie odezwało się więcej romantyzmu niż u mnie, ale ja mimo wszystko tego nie kupuję. Polski autor z jednej strony próbuje wprowadzać czytelnika w zagadkowy, niezwykle misternie utkany świat człowieka wysyłającego listy zza grobu, a z drugiej raczy nas banalną historią miłosną rodem z brazylijskiej telenoweli. Może natłok myśli, może chęć zyskania nieco innej grupy odbiorców, może za dużo tanich chwytów.


brazylijska telenowela u Mroza

Sam pomysł na fabułę książki jest jednak bardzo udany. Problemem w moich oczach jest zabrnięcie w kierunki, gdzie same listy od zmarłego ojca schodzą na drugi, a może trzeci plan. Czytelnik zostaje oderwany od tego, co dla niego najciekawsze i co mogłoby zbudować całą tę historię. A ta akcja w lesie? No nie.


U Mroza można zauważyć bardzo różne jakościowo powieści. Czy nie jest to spowodowane pójściem na ilość, zamiast na jakość? Nie znalazłam tu wyszukanych walorów artystycznych, większego ładunku emocjonalnego, ani fabuły, która byłaby dopięta na ostatni guzik. Jest trochę tego, trochę tamtego. Pamiętajmy, że czytelnik nie musi być jak pelikan i nie musi wszystkiego łykać. Nazwisko autora nie stanowi o wielkości książki, a niestety po ocenach w internecie można sądzić, że jest wiele osób, które o tym zapominają. Jeśli taką powieść wydałby początkujący autor sądzę, że zostałaby ona szybko określona jako średniak i odstawiona na dolną półkę w księgarni. Oczywiście to moje zdanie, więc nie musisz się z nim zgadzać. A do zgadzania lub nie zgadzania zapraszam do sekcji komentarzy pod artykułem.


Pomarudziła, pomarudziła, ale jak zapytacie, czy sięgnę po kolejną część przygód Seweryna Zaorskiego to odpowiem krótko: zapewne tak. I wiem, że nie będzie to jakaś niesamowita książka, która zmieni moje postrzeganie świata, ale wiem też, że przeczytam ją bardzo szybko, ekspresowo wciągnę się w fabułę i znów będzie to dobry wybór na literaturę typowo pod leżenie na plaży. Ale w domu sięgnę jednak już po coś innego.


KulturoNIEznawczyni


 

Podoba Ci się moja twórczość?

Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!

postaw kawę - baner

tagi: Listy zza grobu, opinia, opinie, ocena, recenzja, recenzje, Remigiusz Mróz, Seweryn Zaorski, seria o Sewerynie Zaorskim, która książka jest pierwsza, który tom, thriller, kryminał, recenzje literackie, recenzje książek, krytyk literacki, wydawnictwo Filia

댓글 2개


due.rike
due.rike
3월 28일

Był taki czas, przynajmniej takie odnosiłem wrażenie, że pan Mróz wyłaził był nawet z lodówki; swoją drogą to dla mnie niepojęte, że można TYLE w TAKIM czasie pisać, no, nie inaczej, ale chyba RM goni legendę J.I.Kraszewskiego (tu mrużę oko, rzecz jasna, trza zachować proporcje).


Jako literatura rozrywkowa bez specjalnych oczekiwań to, co z Mroza czytałem, jakoś się sprawdza, podobnie jak kanwa scenariuszy tudzież tak zwane audiobooki, też znośne.

좋아요
답글 상대:

Myślę, że obecnie siłą Mroza są cykle książek, które czyta się i od razu wie, że świetnie sprawdzą się w świecie seriali. A serial nakręca kolejną sprzedaż i kręci się to bardzo dobrze ;)

좋아요
bottom of page