"Moja kochana Judith" | Zdrada, taniec i harpun w Teatrze Kwadrat [recenzja]
- KulturoNIEznawczyni
- 19 mar
- 4 minut(y) czytania
Jestem prostym człowiekiem – widzę w obsadzie Martę Żmudę Trzebiatowską, to kupuję bilet. Do tej pory nie miałam okazji zobaczyć tej aktorki na żywo w teatrze, więc tym bardziej ucieszyłam się, widząc jej nazwisko w obsadzie prapremierowej sztuki "Moja kochana Judith" w Teatrze Kwadrat. Jeśli spytacie mnie, skąd taka chęć obejrzenia właśnie Marty Żmudy Trzebiatowskiej, odpowiem krótko – mam ogromny sentyment do tej aktorki po serialu "Chichot losu", który jako nastolatka oglądałam z zapartym tchem. Dzisiaj skupiamy się jednak nie na serialu, a na spektaklu i to takim nawet niezłym.
Kanadyjska dramaturgia komediowa od lat cieszy się popularnością, a sztuki Norma Fostera niezmiennie przyciągają widzów, oferując nie tylko inteligentny humor, ale i wnikliwe spojrzenie na relacje międzyludzkie. „Moja kochana Judith”, wystawiana na deskach Teatru Kwadrat w reżyserii Michała Staszczaka, jest tego doskonałym przykładem – to opowieść pełna absurdalnych sytuacji, przezabawnych dialogów, ale i ukrytej pod powierzchnią refleksji na temat relacji damsko-męskich.

„Moja kochana Judith” to spektakl, w którym dowcipy siadają we właściwych momentach, a publiczność reaguje żywiołowo. Humor nie jest wymuszony ani przerysowany, a dobrze skonstruowane dialogi sprawiają, że śmiech widowni jest naturalnym elementem odbioru sztuki. Dodatkowym atutem jest fakt, że jak na komedię nie była aż tak przewidywalna. Dzięki temu nie traci na lekkości i uroku, a widz z zaciekawieniem ogląda spektakl aż do samego końca.
W sztuce pojawia się czwórka bohaterów. Historia rozpoczyna się, gdy na scenę wychodzi Dawid Stafford (Michał Staszczak) wraz ze swoją kochanką Anną (Ilona Chojnowska). Para postanowiła zaaranżować zdradę żony Dawida z nieco nieokrzesanym Karlem (Patryk Pietrzak). Judith (Marta Żmuda Trzebiatowska) jako przykładna partnerka nie daje się jednak łatwo zmanipulować, co utrudnia misterny plan kochanków.
Obsada:
Judith Stafford – Marta Żmuda Trzebiatowska
Dawid Stafford – Michał Staszczak
Anna Miles – Ilona Chojnowska
Karl Newhouse – Patryk Pietrzak

źródło: mat. Teatru Kwadrat, fot. Dawid Stube
Każdy z bohaterów ma swój własny, wyrazisty charakter, a ich dynamika na scenie dodaje historii głębi. Szczególnie interesujący jest Karl (Patryk Pietrzak) – postać dość stereotypowa w komediach teatralnych, ale odegrana z dużą swobodą i wdziękiem. To klasyczny nieporadny, zagubiony chłopak, który łatwo daje sobą manipulować, ale w gruncie rzeczy ma złote serce i pragnie szczerości w relacjach. Pietrzak świetnie balansuje pomiędzy komizmem a subtelną emocjonalnością, co sprawia, że Karl staje się jednym z najciekawszych elementów spektaklu.
Z kolei Marta Żmuda Trzebiatowska jako Judith to prawdziwa perełka tej inscenizacji. Jej bohaterka przechodzi przez różne stany emocjonalne – od lekko ekscentrycznej i zagubionej pod wpływem alkoholu, przez ciepłą i pełną uroku, aż po momenty bardziej dramatyczne. Aktorka doskonale oddaje tę wielowymiarowość postaci, czyniąc Judith kimś, kogo trudno jednoznacznie określić – jest jednocześnie naiwna, radosna, ale i nieprzewidywalna. Dzięki temu widz momentami czuje się wobec niej nieco... skołowany. Ma się ochotę ją przytulić, lepiej zrozumieć i powiedzieć, że będzie dobrze. Żmuda Trzebiatowska jest w tej roli ujmująca. Czułam od niej bardzo dużo ciepła i pozytywnych emocji, mimo tego w jak trudnym i dziwnym położeniu się znajdowała.

źródło: mat. Teatru Kwadrat, fot. Dawid Stube
Choć początek spektaklu może sugerować prostą historię o zdradach i manipulacjach, w rzeczywistości fabuła jest znacznie bardziej wielowarstwowa. Zakończenie jest raczej oczywiste, ale sam scenariusz przez dwie godziny potrafi zaskoczyć widza, który w wielu momentach nie może być pewien, jak potoczą się losy poszczególnych bohaterów. To duży atut tej inscenizacji – komedia pozostaje lekka, ale nie staje się banalna.
Kilka scen zdecydowanie zapada w pamięć. Dla mnie szczególnie uroczy był taniec Judith i Karla – tak czarujący, że chętnie obejrzałabym go jeszcze raz. Przywiódł mi na myśl film "La La Land" – choć to oczywiście zupełnie inny klimat, to i tam panowała podobna lekkość, wdzięk i przyjemność w odbiorze.
Jestem zdecydowaną fanką wplatania tańca w spektakle teatralne, zwłaszcza gdy aktorzy potrafią takie sceny dobrze ograć. A umiejętności taneczne Marty Żmudy Trzebiatowskiej są niezaprzeczalne – wie o tym każdy, kto w 2008 roku w niedzielne wieczory siadał przed telewizorem, czekając na kolejne odcinki ósmego sezonu Tańca z Gwiazdami na kanale TVN. Ależ to były czasy! Otrzyjcie łzę i lecimy dalej.

źródło: mat. Teatru Kwadrat, fot. Dawid Stube
Scenografia Wojciecha Stefaniaka jest imponująca i dopracowana w szczegółach. Przestrzeń sceniczna jest wypełniona tak, że widz czuje się niemal częścią świata przedstawionego. Jedyną drobną niedoskonałością jest wizualne wrażenie wąskości środkowego pokoju na piętrze, ale to już szczegół dla wnikliwego oka. Ja to u siebie nazywam czepialstwem, ale niestety zwracałam na to uwagę. Poproszę o rozkład tego mieszkania, bo może po prostu tam jest nieco inny układ niż zakładam.
Muzyka budzi u mnie mieszane uczucia. Wykorzystanie wielkich hitów, takich jak „Respect” Arethy Franklin, wydaje się nie do końca trafione – momentami nie pasowało mi do klimatu spektaklu. Może mniej popularne utwory pozwoliłyby na głębsze zanurzenie się w atmosferę spektaklu? Pozostawiam to pytanie już do twórców.

źródło: mat. Teatru Kwadrat, fot. Dawid Stube
„Moja kochana Judith” to klasyczna komedia z elementami nieco głębszej refleksji, choć nie jest to spektakl, który próbuje analizować ludzką psychikę na poważnie. Oferuje dynamiczną akcję, świetne aktorstwo i humor, który sprawia, że dwie godziny mijają w mgnieniu oka. Jeśli szukasz spektaklu, który dostarczy Ci doskonałej rozrywki, pozwoli się pośmiać i docenić grę aktorską na wysokim poziomie – Teatr Kwadrat jest miejscem, do którego warto się wybrać.
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi: Moja kochana Judith Teatr Kwadrat recenzja, komedia, prapremiera, premiera, Marta Żmuda Trzebiatowska, spektakle, spektakl Warszawa, opinia, opis, ocena, recenzja, recenzje teatralne, spektakle teatralne, krytyk teatralny, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, blog o teatrze, strona o teatrze
Kommentare