Jestem ciekawa, czy w Polsce wśród aktywnych czytelników znajdę kogoś, kto podobnie jak ja omijał książki Remigiusza Mroza. A może nie tyle omijał, co nigdy nie zdecydował się na przeczytanie choćby jednego tytułu, który wyszedł spod ręki najpopularniejszego polskiego pisarza. Jeszcze kilka tygodni temu zaliczałam się do tej grupy, dlatego postanowiłam to zmienić. Szybko wyszukałam samoddzielny tytuł i uznałam, że to za sprawą "Hashtagu" zweryfikuję, czy ten Mróz faktycznie tak świetnie pisze.
Jeszcze słowem wstępu, bo ci którzy mnie znają powinni wiedzieć, że uwielbiam serię z Chyłką. Tak się stało, że rozpoczęłam oglądanie serialu nie będąc do końca świadomą, że serial bazuje na powieściach Mroza. Wkręciłam się bardzo, bardzo mocno za sprawą genialnej w roli tytułowej Magdaleny Cieleckiej. Wkręciłam się na tyle, że szybko przepadłam w serial, a już do książek nie miałam takiej chęci sięgać, gdy wiedziałam, co się w nich wydarzyło. Wydaje mi się, że miałam w rękach jedną z późniejszych części przygód Chyłki, ale jeśli ją czytałam to zupełnie wypadło mi to z głowy.
Za sprawą Chyłki wiem, że Remigiusz Mróz potrafi stworzyć kawał dobrej historii. Z racji, że jest to pisarz niezwykle płodny i pewnie zanim ja ukończę pisanie tego artykułu, Mróz będzie kończyć kolejną powieść, uznałam, że chcę poznać oddzielny świat stworzony przez tego autora. Kiedy zaczęłam wczytywać się w pierwsze strony "Hashtagu" od razu czułam duże zaciekawienie. W przypadku książek z wątkiem kryminalnym jest to niezwykle ważne. Moje zainteresowanie z każdą kolejną stroną wzrastało i przyznam, że dawno żadna literatura mnie tak nie wciągnęła już od pierwszych stron. Może poza "Portretem Doriana Graya", który odświeżałam sobie jak jeszcze za oknem było słonecznie. O mojej ukochanej książce Oscara Wilde'a pisałam o tutaj:
To rzecz jasna, zupełnie odmienny typ literatury, ale do czegoś chciałam to zainteresowanie porównać. Mróz potrafi więc zbudować napięcie i stworzyć postaci, które ciekawią. Pewnie w tym przypadku zaletą było również to, że na akcję nie trzeba było długo czekać. Już od pierwszych rozdziałów wchodzimy w to co najciekawsze. Mówiąc krótko: dzieje się! Moje zaciekawienie nieco opadło po przeczytaniu około 30% książki przez pojawienie się różnych wątków i aspektów historii, które przestały mi się układać w całość.
Główna postać to Tesa - młoda, zakompleksiona kobieta ze sporą nadwagą i kilkoma próbami samobójczymi na koncie. Obecnie w szcześliwym związku z Igorem. Otrzymuję przesyłkę do paczkomatu, której się nie spodziewa. Na kopercie jej imię, w środku #apsyda oraz ciemna figurka przedstawiająca czaszkę. Czaszka parze kojarzy się z dawnym wykładowcą, którego poznali będąc studentami na uczelni. Strachowski. Chwilę później znika Igor. Hasztagi kojarzą się z Twitterem i właśnie to jest kolejny trop. Niepopularny hasztag "apsyda" staje się główną wskazówką dla Tesy i chwilę później z różnych kont pojawiają się wpisy na tym portalu. Wszystko podbija fakt, że profile osób, z których wysyłane są posty to osoby uznane za zmarłe. Robi się ciekawie, prawda? Czas spotkać Stracha. Demony przeszłości wracają, pokręcona relacja dwójki ludzi, którą trudno nazwać romansem, a przynajmniej nie w kontekściem fizycznym. Zdrada emocjonalna. Tu ten termin pasuje idealnie. W przeszłości wydarzyło się wiele, a to wpływa na to, z czym mierzy się Tesa obecnie. Więcej zdradzać nie będę.
To co boli tu najbardziej to brak rozróżnienia stylów. Mamy rozdziały, gdzie mówi do nas Tesa, mamy rozdziały z perspektywy Strachowskiego. Są one identycznie zbudowane. Trudno znaleźć tu odmienny styl mowy, podejścia, wiedzy, etapu życia. Jest wszystko takie samo. Szkoda. Najciekawiej wypada jednak zakończenie i żeby nie zdradzać szczegółów wydaje mi się, że jest to typ książki, po którą sięgnąć powinno się dwukrotnie. Za pierwszym razem sami odkrywamy i analizujemy, co się dzieje, za drugim zaś, gdy znamy zakończenie, nieco inaczej patrzymy na wszystko to, co zostało opisane. Z drugiej zaś strony, nawet po uważnym przeczytaniu książki trudno w pełni uznać, ze znamy zakonczenie. Można wręcz wątpić w to, czy sam autor je zna. Mamy bowiem w książce mnóstwo zawirowań, zmian, dodatkowych informacji i sytuacji, które często zwyczajnie nie pasują do tego, co już wiemy. Coś się zgadza, aby później ponownie stawało się zagadką. Mam cały wachlarz emocji po przeczytani "Hashatagu". Mam też świadomość, że przydałoby się przeczytanie tej książki jeszcze raz, aby lepiej zrozumieć to co się wydarzyło. Nie mam jednak w zwyczaju sięgać ponownie po ten sam tytuł, szczególnie, że w mojej kolejce wylewa się od książek, które chcę przeczytać.
I jak tu teraz podsumować tę powieść? Świetny początek, przyciąga pomysłem, dzieje się zbyt wiele i zbyt wiele aspektów próbuje Mróz połączyć, aby pasowały. Nie zawsze to się bowiem udaje. Pomysłów autor ma jednak tyle, że spokojnie mógłby nimi obdarować 3 inne powieści.
Na koniec, ku pokrzepieniu serc, ładny cytat, który gdzieś w książce się pojawił. Ładny, ale czy prawdziwy? To zostawiam do własnej interpretacji.
Bo tylko ci, którzy kochają oczami, żegnają się przed rozstaniem. Ci, którzy robią to sercem i duszą, nie. Bo tak naprawdę nigdy się nie rozstają.
Na mojej wirtualnej półce już czeka kolejny tytuł Remigiusza Mroza, a po krótkich komentarzach widzę, że to książka wzbudzająca duże emocje przez wzgląd na jej okrucieństwo. Niech się leje krew, sama ocenię, czy Mróz nie przesadził z tymi opisami. "Langer", szykuj się!
KulturoNIEznawczyni
tagi: Remigiusz Mróz, Mróz, powieść Mroza, Hashtag, Hasztag, Mroza, powieść kryminalna, recenzja, opis, streszczenie, ocena, opinia, opinie, książka, literatura popularna, strachowski, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, krytyk, recenzent, "Hashtag", Hashtag
Yorumlar