Conga, samba, cucaracha i wiele, wiele innych pojawiło się na wieczorze latynoskim w Studio Buffo. Były klasyki muzyki hiszpańskiej, poczuliśmy rytmy Kuby i Meksyku, było nieco żenujące wykonanie "Chałupy welcome to". Było tańczone, śpiewane i żartowane. Mówiąc krótko - działo się! Buffo znane jest nie tylko z "Metra", ale również właśnie ze swoich wieczorów tematycznych. Ten latynoski był moim pierwszym, ale nie ostatnim! Zapraszam więc na moją relację z tego wydarzenia.
Studio Buffo to bardzo ciekawe miejsce i zawsze, gdy tam jestem, porównuję je do Miejskiego Domu Kultury w moim rodzinnym mieście. Tam scena jest podobnych rozmiarów, miejsc na widowni w Kole mamy chyba nawet więcej. W Buffo publiczność siedzi na jednym poziomie, co bywa krytykowane. Ale taki jest urok tego miejsca, a jego potencjał jest wykorzystany w 100%. Każdy fragment sceny jest zaopiekowany, a liczba osób występujących na deskach teatru jest niekiedy niebywała.
Po wejściu na widownię i zajęciu swojego miejsca odetchnęłam z ulgą. W Buffo jest istotne, kto siedzi przed tobą. Moje szczęście mnie nie zawiodło - dwie starsze panie niskiego wzrostu. Jest dobrze. To co spotkało mnie pierwszy raz w teatrze to... reklamy. Tak, dobrze czytacie. W teatrze zostały wyemitowane reklamy. Nie były to spoty polityczne, ani filmiki z lekami na przeziębienie, lecz zajawki spektakli, które obecnie wystawiane są w Buffo. Kilka minut takich reklam, a widzowie dowiedzieli się, czego mogą się w tym sezonie spodziewać. Niecodzienne zagranie, ale takim reklamom w teatrze nie mówię "nie".
To był chyba wieczór zaskoczeń dla mnie. Najpierw te reklamy, a później Janusz Józefowicz. Tu szok ogromny. Jakoś zawsze wyobrażałam sobie Józefowicza jako osobę, która gdzieś za kurtyną dyryguje całym wydarzeniem i to taką twardą ręką. Na scenę za to wyszedł Janusz Józefowicz - serdeczny, dowcipny, doskonale odnajdujący się w swojej roli, w roli prowadzącego wieczór. Biło ciepło od niego, a co by tu dużo mówić, na takich wydarzeniach istotne jest ich prowadzenie. Tak, aby zaciekawić widzów, nie zanudzić, być elokwentnym i żartobliwym, ale nie przesadzić. To się wszystko udało. Czułam się zaopiekowana, zainteresowana i rozbawiona. Niezły komik z tego pana!
źródło: instagram Studio Buffo, https://www.instagram.com/p/Cfjm5kXM8Eo/
Przechodząc do części najważniejszej - występy. Nie oceniłabym pozytywnie tego wieczoru, gdyby na scenie coś mnie zawiodło. Wieczór latynoski porównuję wykonaniem szczególnie do "Rewii Filmowej" Teatru Sabat. O ile z Sabatu wychodziłam z mocno mieszanymi odczuciami, tak w Buffo była energia i jakość, jakiej oczekiwałam. Na niewielkiej scenie co chwilę pojawiali się kolejni występujący, mnóstwo tancerzy i tancerek w kolorowych strojach lub bardziej skąpych niż kolorowych. Klimat latino - się wie! Było bogato, energetycznie, szybko i w klimacie. Przeplatane ze wstawkami prowadzącego. Mi to bardzo zagrało. Zagrała też doskonale orkiestra pod dyrekcją Janusza Stokłosy. A na scenie szczególnie oderwać wzroku nie mogłam od jednej osoby. Pewnie już wiecie, o kim mowa.
Natasza Urbańska to prawdziwe zwierzę sceniczne. W każdej roli, w której wystąpiła tego wieczoru, była wyśmienita. Trudno skupić uwagę na kimkolwiek wokół, kiedy na scenie jest Urbańska. Od jakiegoś czasu nieco obserwuję karierę Nataszy. Wiele wyborów w trakcie trwania kariery było, mówiąc wprost, złych. Bardzo żałuję, że Natasza Urbańska nie do końca na polskiej scenie muzycznej jest doceniona. To moim zdaniem jedna z najbardziej utalentowanych artystek w Polsce. Tym większa radość, że możemy ją regularnie podziwiać na kameralnej scenie Studio Buffo, gdzie daje z siebie wszystko. Klimat latino bardzo Nataszy leży. Kawał głosu, wdzięk w tańcu i precyzja w każdym ruchu. To jest perła tego miejsca! Kiedy oglądam różne występy w internecie, czy w telewizji nie porywają mnie tak bardzo, ale gdy widzę Nataszę Urbańską na żywo, na scenie, to mogę mówić głośno: jestem fanką!
źródło: mat. prasowe, studiobuffo.com.pl/spektakl/view/37/WIECZOR-LATYNOSKI
Podczas występów rozdawany był publiczności drink tematyczny. Cuba Libre jak najbardziej pasowało do tego show. Na marginesie: dwa miesiące temu uznałam, że robię przerwę od alkoholu, gdyż po prostu kultura picia w Polsce zaczęła mnie przerażać. Nie ma wyjścia bez alkoholu. Impreza, spotkanie, integracja w pracy, urodziny, świętowanie, wyjście wieczorem do knajpki, wyjście gdziekolwiek ze znajomymi - wszędzie alkohol. Jak widać w teatrze również. Nie mam nic do tego, aby inni pili. To moja decyzja, ale zaczęłam zauważać w tym przesadę. Niemniej każdy żyje tak, jak mu się podoba i nic w tym złego. Koniec zapisku, wracamy do Buffo i Cuba Libre. Drink podawany był publiczności trzykrotnie i spotkało się to z dużym zainteresowaniem. Obsługa rozdawała napoje sprawnie, ale ja bym przyczepiła się do tego zamieszania, które jednak było skierowane ku drinkom, a nie do występującym na scenie. Jedna piosenka gdzieś zniknęła przez wzgląd na wypatrywanie alkoholu i podawanie go dalej. Może warto wrzucić podkład z muzyką i w tym czasie rozdać drinki, a piosenkę wykonać, gdy już wszyscy otrzymają swój napój?
Największy mój zarzut - było za krótko! Bawiłam się świetnie i tego dnia potrzebowałam dokładnie tego, co od Buffo otrzymałam. Bez rozmyśleń, bez wielkich, trudnych scenariuszy, bez obawy o skojarzenie faktów - prosto, barwnie, wesoło i przyjemnie. Widownia kilkukrotnie była angażowana w aktywne uczestnictwo i wspólną zabawę. Mimo moich początkowych obaw to 90% publiczności podchwyciło i w zabawach brało udział. To też dużo dobrego mówi ponownie o prowadzącym show. Nie każdy potrafi tak zachęcić i nakłonić kilkadziesiąt/kilkaset osób, aby wstały i tańczyły wraz z Tobą. Do Buffo na pewno wrócę ponownie. Jeśli nie jesteście fanami wieczorów muzycznych, to pamiętajcie o "Mistrzu i Małgorzacie", czyli spektaklu, który został wybrany przeze mnie jako najlepszy, jaki widziałam w pierwszej połowie roku.
KulturoNIEznawczyni
tagi: Wieczór latynoski Studio Buffo, wieczory w buffo, musical, koncert, show, latino, warszwa teatr, Natasza Urbańska, Janusz Józefowicz, Buffo, opinia, opis, ocena, recenzja, czy warto, teatry warszawa
Коментарі