top of page

Strzeż się Miss Daisy! "Wampir", Reymont i spirytyzm [recenzja]

Znacie "Chłopów"? <W tle słychać głośne krzyki "Tak! Tak!"> Znacie "Ziemię Obiecaną"? "Pewnie, pewnie!" - skanduje tłum. Znacie "Wampira"? <Rozmowy momentalnie cichną. Słychać niepewne szepty: "Kogo? Wampira? Chodzi jej o Pattinsona? No co ty! Chyba mówi o książkach Reymonta, ale jaki wampir miałby być u Reymonta? Nie no, on to chyba tylko o wsi, ludzkich zachowaniach, społeczeństwie. Gdzie tam by o wampirach pisał.


Spokojnie, ja też nie wiedziałam, że Władysławowi takie rzeczy chodziły po głowie. Dzięki tej książce dowiedziałam się wiele o polskim nobliście, choćby tego, że Władysław Reymont parał się spirytyzmem i sam był... medium. W latach 1888–1890 Reymont uczestniczył w seansach nie tylko we Wrocławiu i Wiedniu, ale także w Londynie. Szczególnie dużo informacji można znaleźć o jego pobycie w 1894 roku w stolicy Anglii. Zapewne właśnie ten wyjazd był kluczowy przy pisaniu Wampira, który został wydany w 1911 roku.


Szkoda, że nikt o tym w szkole nie mówił, bo może z większym zainteresowaniem spojrzałabym na tego pisarza. A tak, przez fakt, że Chłopi zupełnie mi nie podeszli, wrzuciłam Reymonta do szufladki z tymi bardziej nudnymi twórcami. Podobno do "Chłopów" trzeba dorosnąć, więc pewnie za jakiś czas zrobię drugie podejście do tej książki. Na pewno zdam Wam z tego relację. Dzisiaj jednak o "Wampirze".


Reymont Wampir okładka

"Wampir" Władysława Reymonta to mało znane opowiadanie, które różni się znacząco od najbardziej znanych dzieł tego autora, takich jak "Chłopi" czy "Ziemia obiecana". Jest to utwór utrzymany w konwencji fantastyczno-metafizycznej, z elementami grozy i tajemnicy, co czyni go wyjątkowym w dorobku Reymonta. To powieść, która próbuje połączyć mistycyzm, dramat psychologiczny i elementy horroru, ale niestety nie spełnia w pełni swojego potencjału. Historia Zenona, polskiego emigranta i pisarza, którego życie zostaje wywrócone do góry nogami przez spotkanie z tajemniczą Daisy zaciekawia od pierwszych stron. Finalnie jednak narracja bywa chaotyczna, a tempo historii – nierówne. Jest to jednak wciąż książka po którą sięgnąć warto, aby poznać inną twórczość Reymonta. Taką, o której mówi się znacznie mniej.


Największym atutem książki jest jej mroczny, mglisty klimat, w którym Reymont znakomicie oddaje atmosferę Londynu początku XX wieku, fascynację spirytyzmem oraz okultyzmem. Seanse spirytystyczne, rytuały ku czci Bafometa i postać Daisy, otoczona aurą tajemniczości, budują specyficzny nastrój grozy. Sama Daisy jest postacią intrygującą – pełną uroku i skomplikowanych motywacji, które przyciągają uwagę zarówno głównego bohatera, jak i czytelnika. Chcemy o niej wiedzieć więcej, a wciąż jest to niemożliwe. Kobieta pojawia się, aby chwilę później znowu zniknąć. Jej relacja z Zenonem wydaje się być osią fabuły, ale niestety ten wątek staje się trochę monotematyczny. Obsesja Zenona na punkcie Daisy jest interesująca, lecz zbyt wiele czasu spędzamy na powtarzaniu tych samych emocji i rozważań, co odbiera w pewnym momencie historii napięcie.


"Głos miała nie swój, zupełnie obcy, a chwilami jakby płynący z fonografu, trupi jakiś; wydobywał się martwym szmerem wprost z gardła, bo nie poruszała ustami ni żadnym muskułem twarzy."

wampir Reymonta

Narracja Reymonta jest często przerywana nagłymi przeskokami. Jedno zdanie potrafi tu zmienić wszystko, więc przy czytaniu tej powieści trzeba się mocno skupić. To chyba mój największy problem z tą książką. Kiedy akcja dzieje się w jednym miejscu, Reymontowi wystarczy jedno zdanie, aby przenieść wszystko do innego wątku i innych postaci. Zdecydowanie wolę, gdy takie zmiany następują wolniej i płynniej. Wówczas czuję, że sama nadążam za historią i mogę w niej uczestniczyć.


Sama konstrukcja powieści wydaje się nieco niedopracowana, jakby Reymont nie miał jasno określonego planu na rozwój fabuły. Szczególnie problem mam z wątkami, które pojawiają się później w książce, na przykład z Adą i jej córką Wandzią. Nie czuję, aby te postaci wnosiły do historii coś, co mogłoby ją ubarwić i wznieść na wyższy poziom. Może takie wrażenie powstaje, ponieważ każde zdanie o Adzie zajmuje miejsce zdania, które mogło być o Daisy.


"Nie, to nie była tęsknota podobna tej, jaką czuł za Betsy, nie widząc jej dni parę — tęsknota miłosna za ukochaną. To było coś stokrotnie potężniejszego i zgoła niezwalczonego wolą ludzką, coś jak tęskne i nieprzeparte ciążenie asteroid, błądzących w nieskończonościach za słońcami, lub jak nurt rzek, niepowstrzymanie płynących do oceanów."

nurt rzeki

Wątek Betsy, narzeczonej Zenona, myślę, że celowo jest tak omijany i okrojony. Betsy jest postacią, której losy wzbudzają współczucie, ale zarówno Zenon, Reymont, jak i my wszyscy nie bardzo skupiamy się na tej kobiecie. Są po prostu w życiu wszystkich kobiety, które wzbudzają więcej emocji niż dobroduszna, empatyczna, poczciwa i lekko dziecinna Betsy.


"Ale kiedyś dorosnę, nieprawdaż? — pytała słodko. — Za rok to już z pewnością będę dorosła — dodała z uśmieszkiem, kryjąc twarz zarumienioną w mufkę, za rok bowiem miał być ich ślub."

Reymontowi zabrakło nieco wyrazistości i umiejętności w prowadzeniu napięcia przez kolejne stronice. W efekcie "Wampir" przypomina mi trochę wersję demo "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, ale nie dość, że demo, to niestety znacznie mniej udaną. To książka, którą można przeczytać dla jej mistycznego klimatu, lecz trudno uznać ją za wybitne osiągnięcie literackie. Jest w niej jednak na pewno przynajmniej kilka ładnych cytatów, wiele pięknych słów, opisów emocji i sytuacji. Reymont umiał pisać i tego nikt mu nie odbierze.


"Każde dzisiaj jest grobem dla wczoraj! To bardzo mądra konieczność!"

Dla mnie najważniejsze jest to, że odkryłam we Władysławie Reymoncie coś ciekawego. Jego prywatne zainteresowania wzbudzają ciekawość i sprawiają, że będę patrzeć na niego nieco inaczej. Może nie było wiele zachwytów w tym artykule, ale to przez to, że liczyłam na więcej magii w tym tytule. Finalnie wyszło dobrze, ale bez zachwytów. Warto po tę książkę sięgnąć i sprawdzić, czy gustujecie w takich klimatach. I o dziwo, na koniec wspomnę, że Reymont nadużywa znienawidzonego przez wielu Polaków słowa "jakby". A może to ja jestem już na nie uczulona?


KulturoNIEznawczyni


tagi: Reymont, Władysław Reymont, twórczość Reymonta, niepopularna książka Reymonta, Wampir, kto napisał Wampira, książka o wampirach, polska książka o wampirach, okultyzm, spirytyzm, recenzja książki, strzeszczenie, opinia, ocena, problematyka, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni, recenzje literackie, strona z recenzjami książek, recenzje książek ,recenzentka



 

Podoba Ci się moja twórczość?

Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!



0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page