Wchodzą na pasy. Adam, Magda, a w wózku maleńki Tomek. Pisk opon. Sekundę później Adam ginie na oczach swojej żony i syna. Miał trzydzieści trzy lata. Za kierownicą samochodu, który śmiertelnie potrącił Adama, siedzi Kamil. Jak twierdzi oślepiło go słońce. Na liczniku prędkość stu dwudziestu sześciu kilometrów na godzinę. Tą historią rozpoczyna się reportaż Bartosza Józefiaka "Wszyscy tak jeżdżą". O piratach drogowych, nieuważnych pieszych, komunikacji miejskiej, uberach i firmie InPost.
Bartosz Józefiak książką tą podsumowuje długi czas spędzony na weryfikowaniu, dlaczego w Polsce jeździ się tak, a nie inaczej. Dlaczego na polskich drogach co roku ginie kilka tysięcy osób? Dlaczego wciąż w tych rankingach jesteśmy na szarym końcu w Europie? Pytań jest wiele, ale jeśli miałabym wskazać główną myśl, którą autor próbuje przekazać, to jest to informacja: wszyscy jeździmy za szybko. To właśnie prędkość zabija najczęściej. Zgodnie ze statystykami policyjnymi, nadmierna prędkość jest zdecydowanym liderem przyczyn wypadków śmiertelnych. Z tego powodu na drodze ginie blisko 40% wszystkich ofiar. Jeździmy za szybko, bo inni też jeżdżą za szybko, a zapominamy, że lepiej spóźnić się 5 minut, niż nie dojechać wcale.
Statystyki są nieubłagane: osiemdziesiąt pięć procent kierowców przekracza prędkość nawet przed przejściem dla pieszych
Józefiak obmyślił sobie bardzo sprytny plan na ten reportaż. Rozpoczyna od historii zwykłych ludzi, z którymi bardzo łatwo się utożsamić. Jak doskonale wiadomo, szybciej nasze serce zabije na myśl o historii 30-letniego Adam - ojca i męża, który ginie na pasach podczas niedzielnego spaceru niż na informację, że w zamachu zginęło 1000 anonimowych osób. Poznajemy bohaterów opowiadania, gdy prowadzą zwyczajne życie. Podejmują codzienne, proste decyzje, które chwilę później zaważają o ich dalszym losie. Nigdy nie wiesz, czy decyzja o wyjściu na spacer w niedzielne popołudnie, nie będzie Twoją ostatnią podjętą w życiu. Takich historii w książce jest więcej i każda z nich dotyka bardzo mocno. Trudno nie pomyśleć, że to mogła być historia każdego z nas. I jest to wtedy okropnie trudne. Józefiak nie zatrzymuje się na historiach wypadków śmiertelnych na polskich drogach. Wkracza w temat nielegalnych wyścigów w największych miastach Polski. Niektóre z tych historii mrożą krew w żyłach. Człowiek smacznie śpi, nie wiedząc, że kilka ulic dalej rozpoczynają się nocne wyścigi. Organizatorzy ustawieni z policjantami bawią się w najlepsze. Czasem kontakt z mundurowymi jest lepszy, czasem gorszy. Jak się okazuje, w różnych miastach działa to inaczej. Jak się można domyślać, zdecydowana większość uczestników takich rajdów to młodzi mężczyźni żądni wrażeń. Fragment o nielegalnych, miejskich wyścigach poprzedzony jest historią śmierci, która miała miejsce właśnie przez taki wyścig.
Zawsze pytam takich kierowców: są przecież tory? Tam sobie może pan poszaleć. A oni na to: no ale tory kosztują.
Kolejna część książki to głębokie westchnięcie na temat równych i równiejszych. Józefiak nie wspomina ciepło w tym momencie celebrytów, którzy dzięki swojej popularności za swoje wykroczenia drogo nie zapłacili. Przypomina historie Kamila Durczoka (2,6 promila), Jerzego Stuhra (0,7 promila + potrącenie motocyklisty), czy królowej polskich dróg, jak określa Beatę Kozidrak (blisko 2 promile). To właśnie alkohol we krwi kierowców jest kolejnym z czynników, które analizuje Józefiak. Pijany kierowca wsiadający za kółko, zdaniem autora, powinien być traktowany jak świadomy swoich czynów zabójca. Jeśli ruszasz pijany na drogę, musisz wiedzieć, że narażasz innych uczestników ruchu. Według Józefiaka, polskie prawo wciąż jest zbyt łaskawe dla pijanych kierowców. Z tym w pełni się zgadzam. Zero tolerancji dla pijanych na drodze.
Prawdopodobieństwo, że zginiecie w wypadku drogowym, jest największe w słoneczny sierpniowy piątek między 16.00 a 17.00
Statystyki wypadków na drogach w ostatnich latach jednak się poprawiają. Zaostrzenie kar i wysokości mandatów dla przekraczających prędkość na polskich drogach sprawiła, że finalnie coroczne dane pokazują mniejsze liczby. Zarówno spada liczba ofiar na drogach, jak i wśród pieszych. W 2021 roku zginęło 527 przechodniów, rok później 460. W 2021 roku zginęło 2245 przemieszczających się samochodami, a rok później o 349 osób mniej (spadek o 15,5%). Nie są to liczby, którymi w Europie moglibyśmy się szczycić, ale jest to dobry znak, że wyższe kary obniżają faktycznie prędkość. Obawa o wysoki mandat, jak widać potrafi wystraszyć bardziej niż podwyższone ryzyko wypadku drogowego.
Mężczyźni są sprawcami blisko trzech czwartych wypadków. Polskie i światowe badania pokazują, że kobiety jeżdżą wolniej, częściej przestrzegają przepisów ruchu drogowego oraz zachowują większą kulturę na drodze. Nie podejmują niepotrzebnego ryzyka, są znacznie bardziej odpowiedzialne i powodują mniej wypadków. [...] Ale też kobiety za kółko siadają rzadziej.
Najciekawsze jednak przed nami. Statystyki i historie osób, które straciły życie na drodze są nam zwykle znacznie lepiej znane niż informacje odnośnie infrastruktury dróg. Józefiak dociera tym razem do Jaworzna. "Jedno z najbezpieczniejszych miast w Polsce wygrało z piratami drogowymi właśnie przebudową dróg. Wystarczy trochę zwęzić jezdnię, by kierowcy bali się wyprzedzać. Szerokie drogi zachęcają bowiem do wciskania gazu do dechy." Mamy tu świetny opis, jak władze miasta rozpoczęły walkę z niebezpiecznymi zachowaniami kierowców. Zwężanie dróg, dopasowanie i rozwinięcie komunikacji miejskiej, podwyższanie o kilka centymetrów jezdni przed niebezpieczną krzyżówką ulic. Te wszystkie działania sprawiają, że w mieście jeździ się bezpiecznie. Dla tych, którzy już tylko czekają, aby powiedzieć, że przez to na pewno są tam ciągłe korki - krótka odpowiedź - "nie". Chyba każdy kierowca ma świadomość, że lepiej jechać wolniej i płynniej, niż ciągle ruszać i hamować. Tu ta zasada zadziałała. Nie znałam historii tego miasta, ale jeśli to działa, tak jak zostało to przedstawione we "Wszyscy tak jeżdżą" to jestem pod wrażeniem.
Największą przepustowość dróg osiągamy, jadąc czterdzieści dwa kilometry na godzinę. Przy tej prędkości odstępy między samochodami są mniejsze. Im szybciej jedziemy, tym większe musimy mieć odstępy. Poszerzanie pasów ruchu sprawia, że samochody jadą szybciej, czyli odstępy między autami muszą być większe, zatem te zajmują więcej miejsca. Trudniej przez taką ulicę przejechać, oszczędności czasu są żadne, poziom bezpieczeństwa spada, płynność spada, przepustowość spada. Za to jak rozbudujemy skrzyżowanie, dodamy osobne pasy do skrętów, to samochody pojadą płynniej, i to wystarczy – wyjaśnia Tosza.
Kolejne części reportażu nieco mnie zaskoczyły. Spodziewałam się dalszej analizy historii na drogach, ale Józefiak zdecydował się na przedstawienie problemów konkretnych grup zawodowych, które za kółkiem spędzają zdecydowanie największą liczbę godzin w ciągu dnia. Mowa tu o kierowcach tirów, taksówkarzach z firm typu Uber/ Bolt/ Free Now (ale też Glovo czy Pyszne.pl) oraz kurierów spod znaku InPostu. Przyznam, że tę część książki widziałabym w oddzielnej publikacji, bo to temat z nieco innej bajki. Tu, jak pokazał autor, problemem jest zwykle nadmiar pracy, ciągły pośpiech, wykorzystywanie pracownika i jego bieg po wyższą wypłatę. Bartosz Józefiak szalenie zapunktował w moich oczach swoją wnikliwością i zaangażowaniem. Postanowił sprawdzić wszystkie te branże od środka. Zatrudnił się zarówno jako taksówkach w jednej z aplikacji rozwożącej jedzenie i na własnej skórze sprawdził, jak wygląda zatrudnienie i praca w takim miejscu. Podobnie z InPostem, gdzie historie z tego świata potrafią szokować. Tu wiele zdradzać nie będę. Otrzymaliście już porządny przedsmak tego, co można znaleźć w książce, więc niech historie z tych firm sprawią, że sięgniecie po "Wszyscy tak jeżdżą" samodzielnie.
Na koniec przypomnienie sensu akcji "10 mniej ratuje życie". Dla nas - kierowców, to tak niewielka różnica, dla nas - pieszych, tak ogromna.
Pieszy ma około czterdziestu–pięćdziesięciu procent szans na przeżycie, jeśli zderzy się z samochodem jadącym pięćdziesiąt na godzinę. Dalej ta zależność gwałtownie rośnie, i to nieliniowo. Przy sześćdziesiątce pieszy ma już tylko około piętnastu procent szans na przeżycie. Przy zderzeniu z autem jadącym powyżej setki pieszy szans nie ma żadnych
Czy warto sięgnąć po tę książkę? Warto! Czy daje do myślenia? Zdecydowanie tak.
KulturoNIEznawczyni
tagi: Bartosz Józefiak, Wszyscy tak jeżdżą, reportaż, recenzja, ocena, wypadki drogowe, książka dla kierowców, o kierowcach, prędkość na polskich drogach, statystyki wypadków
Commenti