top of page

Tango wybrzmiało. Wszedł w cudze buty i tańczyć mu się zachciało. Relacja z Teatru Polskiego

Zaczęło się dokładnie tak, jak w tytule mojego pierwszego wpisu na temat "Tanga" Mrożka. "Cztery piki skurczybyki" wykrzyknęła Eugenia rzucając karty na stół, przy którym już siedział Edek i wujek Eugeniusz.


Cały dwugodzinny spektakl to wierne odwzorowanie tego, co na papierze przedstawił Mrożek. Pewnie, gdyby coś zostało zmienione, to byłoby to negatywnie przeze mnie skomentowane. A że takich elementów nowych nie było, to za to może wkrada się lekki niedosyt. Nie da się dogodzić, więc tu można tylko głęboko westchnąć nad naturą ludzką. Przepraszam, przejdźmy dalej.


plakat Tango Teatr Polski

Fot. Karolina Jóźwiak, źródło: https://teatrpolski.waw.pl/pl/spektakle/nadchodzace_premiery/?id_act=943


O "Tangu" słów kilka i cytatów też tyle:



Na wyróżnienie zasługuje na pewno grająca Eugenię Halina Łabonarska. Zrobiła na mnie największe wrażenie i przez swoją grę, wygląd, ruch, mimikę była to postać, która najbardziej pasowała mi do tej sztuki. Jednym słowem - perełka.


Najmniej za to leżał mi sam Artur i jego... strój. Gdy wszedł na scenę, od razu wiedziałam, że kogoś mi przypomina. Tutaj bez polityki, ale naprawdę widzę podobieństwo do ruchów, gestykulacji i samego wyglądu Szymona Hołowni. Pozdrawiamy oczywiście pana Szymona. Granatowy garnitur tylko potęgował to wrażenie. W oryginale Artur jeśli pamięć mnie nie myli miał ciemny garnitur i krawat. Może o ten krawat rozchodzi się w całym tym moim nieszczęsnym akapicie.


kadr ze spektaklu "Tango" Teatr Polski

Źródło: https://teatrpolski.waw.pl/pl/spektakle/nadchodzace_premiery/?id_act=943


Patrząc na całość, mamy tu świetną grę aktorską, równie przyjemną scenografię i na pewno dopina całości wstęp wyświetlany na przezroczystym ekranie. Bardzo klimatyczny. Tu odczułam nieco klimat polskiego filmu "Kołysanka", który bardzo lubię.


kadr ze spektaklu "Tango" Mrożka w Teatrze Polskim

Źródło: https://teatrpolski.waw.pl/pl/spektakle/nadchodzace_premiery/?id_act=943


Po 120 minutach, w których znalazł się też czas na około 15-minutową przerwę, tanecznym krokiem skierowałam się do wyjścia. Mogę powiedzieć, że był to bardzo dobrze spędzony czas. Fakt, że czytałam "Tango" sprawił, że wiedziałam co i jak, i nie wybuchałam aż tak donośnym śmiechem, jak część publiczności, bo byłam na konkretne cytaty gotowa. Tutaj trochę zazdrościłam, tym którzy mogli być tymi fragmentami zaskoczeni, bo Mrożek ma to "coś". A to "coś" było w tym spektaklu oddane z gracją i szacunkiem dla tego utworu.


kadr ze spektaklu "Tango" Mrożka w Teatrze Polskim

Źródło: https://teatrpolski.waw.pl/pl/spektakle/nadchodzace_premiery/?id_act=943


Czy warto zobaczyć "Tango" Mrożka, którą proponuje Teatr Polski? Pewnie! A gdybym była w liceum to byłabym tym bardziej zachwycona mogąc w tak przyjemnej formie odbierać Mrożka. Nie jestem jednak w liceum, a "Tango" jest ponadczasowe, więc śmigajcie przy najbliższej okazji na tę sztukę.


Ocena: Nie wiem, bo się nie znam / 10



KulturoNIEznawczyni

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page