top of page

Świąteczne psoty i zaskoczenia, nie ma miejsca na wzruszenia. "Serce w kopercie" M. Falkowska

Śnieg za oknem, na słuchawkach gra już Mariah Carey, w oknach światełka, choinki gotowe do zakupu, a czekoladowe mikołaje tańczą macarenę w centrach handlowych. Taka aura sprzyja wybieraniu literatury luźnej, prostej, banalnej, czyli określanej przeze mnie jako świątecznej. Zwykle skutecznie omijają mnie filmy bożonarodzeniowe i podobnie jest z książkami zahaczającymi o temat świąt. Po prostu jest to spowodowane tym, że wszystkie te książki i filmy są stworzone na jedno reniferze kopyto i trudno w nich szukać czegoś odkrywczego. A ja lubię jak coś ma drugie dno.


To dlaczego sięgnęłam po "Serce w kopercie" Małgorzaty Falkowskiej? Bo ludzie się zmieniają? Bo zmieniają zdanie? Bo dają szansę temu, co poniekąd już skreślili? Nie, raczej nie. Jako dumna posiadaczka karty unlimited w Cinema City, wybrałam się ostatnio na świąteczną, polską produkcję o magicznym tytule "Uwierz w Mikołaja". Byłam przekonana, że idę na standardowy gniot, a tu takie zdziwienie. Jeśli nie oglądaliście, a macie ochotę na film w klimacie to naprawdę warto się na ten tytuł wybrać. O dziwo scenariusz nie jest płytki, mamy kilka trudniejszych historii, nie ma głupkowatych żartów, a nawet kilka sensownych scen dających do myślenia i nieco wzruszających. Oceniam te film wysoko, a po wyjściu z kina pomyślałam, że nie można generalizować, że wszystko co świateczne w popkulturze jest banalne.


Serce w kopercie Falkowska, okładka

Ale wracając do tego, o czym chciałam dzisiaj pisać. Zacznę od plusów. Okładka jest piękna. Nie, to nie wszystko, spokojnie. Mamy tu wprawdzie banalną historię z prostymi postaciami, ale czyta się tę książkę szybko i przyjemnie. Nie zgadniecie, ale główna postać to singielka, która nie może trafić na tego jedynego. Ciągle poznaje nowych typów z Tindera, wzdycha do kolegi ze studiów, a do tego nienawidzi świąt. Zapewne nigdy nie spotkaliście się z takim wariackim scenariuszem. Dziwnym trafem jej drogę przecina tajemniczy Michał, którego poznaje przez pomyłkę kuriera, który dostarcza paczkę pod zły adres. Zaczyna iskrzeć od pierwszego wejrzenia. Szok. W międzyczasie dowiadujemy się o rodzinnych zwadach bohaterki. Siostra Natalii potrafi wybaczyć matce, że wyjechała z kraju i założyła nową rodzinę, Natalia ma jednak wciąż opory, aby spędzić razem święta.


Uwaga, będą spojlery

Natalia i Michał spędzają razem raptem kilka wieczorów, ale to pozwala Natalii zakochać się do szaleństwa. Michał zabiera na spotkania nawet swoją "kuzynkę", a ta od razu pała sympatią do nowej wybranki opiekuna. I gdy tak wszystko ładnie się układa, a do końca książki zostaje jeden rozdział, autorka śmieje się nam w twarz. Jeśli ktoś czeka na zwroty akcji, to na pewno nie w romantycznej historii świątecznej. A przynajmniej nie takie zwroty w historii, które pozbawione są jakiegokolwiek sensu i pomyślunku. Szaleństwem może się bowiem wydać to, że na kilku ostatnich stronach książki, Małgorzata Falkowska decyduje się zniszczyć magię świątecznej miłości i przekreślić jakiekolwiek uczciwe zamiary Michała do Natalii. Dzień przed wigilią, w drzwiach mieszkania Natalii staje... żona Michała. Pokazuje ich wspólne zdjęcia, a dziewczynka przedstawiana jako córka siostry bliźniaczki okazuje się córką Michała. Nonsens, czyż nie? Gość jest żonaty, zaczyna chodzić na randki z dziewczyną i swoją córką. Córka na luzie, nie reaguje na to, że wychodzi z ojcem i nieznajomą, a ci chodzą za rękę i fajnie. Natalia w międzyczasie poznała siostrę Michała. Ta też miło ją powitała. Michał w międzyczasie zaprasza Natalię na wigilię wiedząc, że ta zostanie sama w momencie gdy siostra z narzeczonym wyjadą do Stanów na wigilię do matki głównej bohaterki. Czy tu coś trzyma się... czegokolwiek?


Oczywiście Natalia jest w szoku. Nie decyduje się na konfrontację z Michałem. W sekundę postanawia, że spakuje walizkę i poleci z siostrą i Hubertem na wigilię do matki. Przez całą książkę dowiadujemy się, jak bardzo skrzywdzona była dziewczyna przez matkę i jak trudno jej jest wybaczyć rodzicielce. Zostaje tak bardzo zraniona przez Michała, że po chwili rzuca się w ramiona matki i wszyscy stają się szczęśliwą rodziną. W epilogu pisarka prosi, żeby jej wybaczyć taki wzrot akcji i podsumowuje, że rodzina jest najważniejsza. Ocieram łzy z policzka, wstaję i biję brawo. Oklaski nie cichną. No żarty, żarty. Nauczmy się, że jak ktoś skrzywdzi nas bardziej, to to nie wymazuje krzywd kogoś innego. To też średnio wiarygodne, że Natalia określa oszustwo Michała, którego zna z tydzień, jako bardziej dotkliwe i bolesne niż pozostawienie jej samej w kraju przez matkę. Eeee tam, aż szkoda tłumaczyć takie rzeczy.


Kobieta kupująca choinkę

Mówiąć wprost, totalnie nie kupuję motywów przekazanych przez Falkowską, nie czuję szczerości w tym co podała, a dodatkowo czuję znaczny niedosyt przez brak konfrontacji głównej bohaterki z Michałem i takie zakończenie, które zaburza wszystko, co przedstwione wcześniej. Żeby to chociaż trwało kilka rozdziałów, a nie ostatni rozdział z "wielkim boom". Jestem ciekawa, czy ktoś tę książkę przeczytał przed wydaniem. Nigdy nie spotkałam się z tyloma literówkami i błędami stylistycznymi. Aż dziw, bo przecież przed wydaniem książki ktoś to obsługuje pod kątem edytorskim. Halo, co się stało? Nie tę wersję wydrukowano? Bardzo dziwne.


Z plusów, które zauważam, to na pewno ciekawe ukazanie bohaterki - studentki, która zarabia na swoim hobby, jakim jest przerabianie ubrań z lumpeksów, dając im tym samym drugie życie i nową jakość. Dodatkowo, na końcu książki dowiadujemy się, że strona LumpkoweLove istnieje naprawdę i można ją znaleźć w mediach społecznościowych. Taka ot miła reklama, do której nie mam zastrzeżeń. Jakkolwiek banalna nie byłaby to historia to jest to typ książki, którą czyta się szybko. Jest to na pewno plus dla wielu zabieganych, którym nie w smak historie z trudnym rozwinięciem.


Cóż więcej można powiedzieć? Nie jest to książka, którą będę wszystkim na około polecać, ale też nie ma co jej specjalnie odradzać. Zimowa herbatka i książka, jaka by nie była, to zawsze doskonały duet w zimowy wieczór.




KulturoNIEznawczyni


tagi: Falkowska, LumpoweLove, kultura, książka świąteczna, książka o świętach, romans, romantyczna, powieść, recenzja, opinie, czy warto przeczytać, Serce w kopercie, "Serce w kopercie"

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

留言


bottom of page